Strony

czwartek, 13 lipca 2017

Od Fufu do Sakita

Rozejrzałam się, a z każdym kolejnym obrazem moje oczy rozszerzały się z przerażenia. Byłam otoczona przez śnieżnobiałe ściany z których patrzyły na mnie wizerunki wszystkich znanych mi bogów; nie tylko naszych, a również innych krajów. Każda znana wiara miała tu swój kąt, a ich skumulowana siła patrzyła na mnie, przewiercając mnie wzrokiem. Byłam w świątyni, przed ołtarzem.
Spróbowałam zrobić krok, wzdrygając się na myśl dlaczego tu jestem, ale poczułam jak coś blokuje moje ruchy. Dwa ogromne łańcuchy trzymały moje nogi, a moje ręce pochwyciły nagle wilkopodobne istoty, które pojawiły się niespodziewanie obok mnie. Wtedy też moje ciało spowiła długa, biała suknia, a moją głowę spowił długi welon, sprawiając, że świat wydawał się rozmazany. To był mój ślub! Wzdrygnęłam się natychmiast, próbując stąd uciec, ale im bardziej się rzucałam tym silnej wilki mnie ciągnęły, a każdy napięty mięsień bolał.
- Nie chcę... - jęknęłam, ale czułam, że nie ma to już sensu.
Pod drzwiami pojawiły się dwie owce, prowadząc mojego narzeczonego, który przybrał postać obrzydliwego ropucha, a także księdza - ślimaka.
- Oj, nie myśl tylko malutka, że będę jak Ci książęta w bajkach, których pocałunek księżniczki zmienia w pięknego mężczyznę, oj nie, nie. - zarechotał, pożerając mnie wzrokiem i oblizując się obleśnie. - Jestem tym czym jestem, a Ty jesteś zbyt ładna, by tego nie wykorzystać. I... tylko ładna. - znów zaśmiał się obrzydliwie.
Nie, to nie może być prawda! Nie chcę, nie chcę, nie mogę... Czemu oni mi to robią? Czemu mnie już nie kochają, czemu mnie porzucili?
- Nie! - krzyknęłam.

* * *

- Nie, nie, nie! - piszczałam, wiercąc się na jakimś dziwnym podłożu. - Nie! - niespodziewanie moja ręka uderzyła w coś miękkiego co jęknęło cicho.
Co? Odwróciłam się gwałtowanie, wiercąc się przy tym straszliwie na czyiś... rękach?!
- Sakit? Spadaj! - wierzgnęłam porządnie nogami. - Nie chcę Cię widzieć, jesteś zły! Zły, zły, zły! - nie mogąc się wyrwać z jego uścisku zaczęłam uderzać pięściami w jego pierś. - Porwałeś mnie? Gdzie jest Klusek? Co z nim zrobiłeś? I tak nie dam Ci się pocałować! - wołałam piskliwie.
Dopiero potem dotarł do mnie sens ostatniego zdania i zarumieniłam się gwałtownie.

< Sakitek? Fufu odwala po koszmarze, a on wciąż obrywa xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz