Strony

sobota, 16 września 2017

Od Ashley do Nathaniela

Delikatnie się uśmiechnęłam rozbawiona.
- Wszystko jest proste, wystarczy spojrzeć na to z odpowiedniej strony – powiedziałam kładąc się na plecach na jego łóżku. To było normalne łoże, materac, poszuka i koc, a nie jakiś stary hamak, zardzewiałe deski, kujące siano, czy twarde jak kamień coś, co ma przypominać łóżko. To było wygodne, miałam ochotę zamknąć oczy i oddać się objęciom Morfeusza. Ale chyba nie wypada w tej chwili zasypiać, prawda? - A co do mnie, to sama wybrałam sobie takie życie. Wśród Pionków żyje już jakieś sto dwadzieścia lat, może nie całe – jednak zamknęłam oczy. Przywołałam do swojej głowy wspomnienia z dawnych lat; bardzo dawnych. - Na pewno chce ci się słuchać? - zapytałam.
- Tak – odpowiedział stanowczo, na co lekko się uśmiechnęłam i ziewnęłam przeciągle.
O dziwo, zamiast wychować się wśród swoich, ktoś mnie podrzucił w kocu pod drzwi sierocińca. I to w tym świecie, w ludzkim świecie. Zakonnice opowiadali, że nikt się nie zgłosił, nikt nie przyznał, więc zostałam całkowicie bez rodziny. Ja zawsze zgadywałam, że rodzice chcieli się mnie pozbyć. Wrzucili do losowego tunelu, który mnie przeniósł na jakiś śmietnik. Tam ktoś musiał usłyszeć płacz dzieciaka, więc mnie zaniósł tam, gdzie się chowają sieroty. Potem było o wiele ciekawie.
Już o pierwszego roku życia przedmioty wokół mnie latały. Gdy byłam zła, coś wybuchało, a gdy szczęśliwa, wszyscy uciekali. Ponoć było wtedy jeszcze gorzej. Nie miałam co liczyć na serdeczność rówieśników, nawet zakonnice traktowały mnie jak pomiot szatana. Przez pierwsze tygodnia próbowały mnie trzymać pod kluczem, w osobnej komórce, jakby zmuszając samych siebie do tego, by mnie utrzymywać przy życiu. Ale w końcu się złamały, kiedy prawie udusiłam kobietę, nawet do niej nie podchodząc. Mogłam robić co chcę i nikt mi nie wchodził w drogę, bo się bał. Bardzo mi się to podobało. Rzucałam meblami, rwałam tkaniny, niszczyłam zabawki, by po chwili to wszystko naprawić do pierwotnego wyglądu i znowu zniszczyć. Dali mi nawet osobny pokój.
A potem... jakoś się żyło. Nauczyłam się czarnej magii, podróżować między wymiarami... cudnie.
- A wiesz czemu wybrałam ten świat, zamiast demonicznych stron? - podniosłam się i otworzyłam oczy, by spojrzeć w jego oczy. - Bo Pionki są głupie i naiwne. Można nimi manipulować i robić co chcesz, nawet bez użycia magii – uśmiechnęłam się. - Dlatego ten świat nie jest taki trudny. To jak... - na chwilę zamilkłam zastanawiając się nad dobrym wyborem słów. - Życie z durnymi demonami, którzy nie umieją czarować, a ty, aby się nie wyróżniać, też tego nie robisz – powiedziałam w końcu. - Teraz ty. Opowiadaj czemu nie mogłem się sprzeciwić i co cię powstrzymuje przed prowadzenie spokojnego życia – ponownie się położyłam, tym razem zakładając ręce za tył głowy. Zamknęłam oczy czekając na jego historię.

< Nathaniel? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz