Jej wysokość gwałtownie wypadła jak burza ze swoje komnaty, zmuszając gwardzistów do błyskawicznej reakcji. Wyraźnie kierowała się do wyjścia z zamku, co nieco zaniepokoiło Lexie. Jednak gdy cała trójka znalazła się przed budynkiem, mogli jednie popatrzeć w ślad za oddalającym się królewskim powozem, nim brama wjazdowa na dziedziniec się nie zamknęła. Mirajane ponownie tupnęła nogą i, odwracając się gwałtownie, wróciła do zamku. Żaden z mrukliwych strażników nie wiedział, co w takiej sytuacji należy powiedzieć, wymienili więc tylko zakłopotane spojrzenia (a przynajmniej na pewno wiadomo było, że zakłopotane spojrzenie miała Lexie) i ruszyli za swoja panią. Ta weszła właśnie do sali tronowej i stała na jej środku, wyglądając na nieco zagubioną. W momencie, w którym król opuścił zamek, najwyższą władzę w królestwie sprawowała właśnie ona i najwyraźniej nie wiedziała, co z tą władzą w tym momencie zrobić.
- Wasza wysokość… - zaczęła niepewnie kobieta, przedtem rzucając spojrzenie Mer, który jednak nie wyglądał na skorego do przejęcia inicjatywy.
- Co? – Księżniczka obróciła się w stronę gwardzistów. Jej dłonie niemal w całości pokrywał lód i szybko się rozprzestrzeniał.
- Być może jego wysokość zostawił jakieś wskazówki w sowim gabinecie… - zasugerowała, jednak prędkość z jaką ciało Mirajane pokrywała zamrożona woda zaczynała być niepokojąca.
- Po co mi jakieś wskazówki! Nie będę robić, co mi ojciec karze. Na pewno nie, gdy robi to w taki sposób!
Z dłoni dziewczyny posypały się lodowe odłamki i uniosła je do góry. Obaj strażnicy zareagowali w tym samym momencie. Mer rzucił się bezpośrednio na jej wysokość, przewracając ją, a Lexie chwyciła ją za ręce czując, jak lodowate zimno napełnia jej ciało i aż jęknęła z bólu czując, jak czarna łuska na jej plecach pochłania kolejne powierzchnie ciała. Wreszcie ból ustał i strażniczka puściła dłonie swojej pani. Mer również właśnie się z niej zebrał i oferował swoją dłoń, by pomóc jej wstać. Mirajane przyjęła ją z dość skonfundowanym wyrazem twarzy. Nie spodziewała się chyba takiej reakcji. Nie spojrzała nawet na brunetkę. Całą jej uwagę pochłaniał odziany w pełną zbroję gwardzista, który właśnie poprawiał swój hełm, który obsunął mu się nieco podczas akcji neutralizowania wściekłości jej wysokości.
- Przepraszam, wasza wysokość – powiedział tylko mrukliwie, a Lexie poczuła ukłucie zazdrości, gdy w odpowiedzi na jego słowa blondynka zarumieniła się nieco i pokiwała głową. Miała ochotę się wtrącić, jednak nie wypadało jej tego uczynić. Podniosła swoją włócznie, którą w pośpiechu upuściła, zmrożonymi palcami. I tak miała masę szczęścia, że Mirajane szybko odpuściła, po gdyby dłonie były mrożone jeszcze chwilę dłużej, pewnie na zawsze straciłaby w nich władzę.
(Mirajane? Co zrobi nowa władczyni? XD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz