- Wszystko w porządku, wasza wysokość? Nie zrobił waszej wysokości krzywdy? Czego od waszej wysokości chciał? - rzekła, a przy tym przyglądała mi się.
Wzięłam głęboki oddech i dałam jej znak, aby wstała. Ta wykonała polecenie, a potem nadal patrzyła na mnie zmartwiona. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Wszystko jest dobrze. A teraz, proszę, opuść moją sypialnię i zaraz wyjdę na śniadanie. - powiedziałam.
Gwardzistka opornie opuściła sypialnię. Wtedy, ja podeszłam do okna i rozejrzałam się. Nie widziałam tego osobnika, który mnie napadł i też tego, który za nim pognał. Westchnęłam. Ubrałam jakąś zwykłą, błękitną suknię, na którą nałożyłam płaszcz z futrem i kaptur. Tiarę też umieściłam na głowie. Nie zapomniałam przypiąć do pasa mojej księgi i różdżki. Potem wyszłam z pokoju i spojrzałam na gwardzistkę.
- Możemy iść. - powiedziałam.
Lexie kiwnęła głową, a podczas kroczenia korytarzem, niespokojnie się rozglądała i czujnie pilnowała mojego otoczenia. Westchnęłam.
---
Weszłam do sali stołowej. Moja rodzina już tam siedziała. Zasiadłam po lewicy ojca, a Lexie ukłoniła się do króla. Przegryzłam wargę. Już wiedziałam do czego to zmierza. Mój ojciec jest bardzo nadopiekuńczy. Teraz to nawet już do pałacowych ogrodów nie wyjdę...
- Księżniczka Mirajane została dzisiaj zaatakowana w jej własnej sypialni. - rzekła gwardzistka.
- Słucham!? Gdzie była straż?! - wrzasnął mój ojciec. - Mirajane! Znowu nie zamknęłaś okna?! Ile razy można ci powtarzać?! - dodał jeszcze krzykiem.
Prychnęłam i nie odezwałam się. Nie mam zamiaru się mu tłumaczyć. On tylko mnie przetrzymuje w zamku i nie wie, że chcę kiedyś opuścić te mury. Może nawet na zawsze. Nie zniósłby tego, że jego pierworodna w pewnym sensie nie chce być królową. Z cichym westchnięciem spojrzałam na Lexie, a potem odwróciłam wzrok. Wiem, że to jest jej zadanie... Ale czy to dobrze, że to zrobiła?
< Lexie? Milcia ma fosia x3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz