Strony

piątek, 16 marca 2018

Od Akroteastora do Ivara

 -  PRAWDĘ RZEKŁSZY KAŻDE TO ZAGADNIENIE NURTUJE RÓWNIEŻ MOJĄ OSOBĘ – odpowiedział Akroteastor prostując się i kierując czaszkę na przybysza, po czym wyciągnął dłoń spod płaszcza i z niesmakiem uczynił nią w powietrzu symbol tarczy, odpychając delikatnie lisiczkę od swoich nóg. – KIM JESTEŚMY, DOKĄD ZMIERZAMY – zrobił nieokreślony gest ręką - EM TELONI DITTO, MÓGŁBYM ZAPYTAĆ O TO SAMO.
  Poprawił kaptur, który obsunął się nieco podczas gwałtownego ruchu i spojrzał w kierunku baru. Truchła były świeże co mogło oznaczać, że zajazd nie został jeszcze ograbiony przez bandytów, a zatem powinny być w spiżarni jeszcze jakieś zapasy. 
- Jestem Ivar Szlachetny z rodu Tindunn – powiedział dumnie, w jego ruchach faktycznie było coś szlachetnego, a jednocześnie chłopięca zadziorność. Hmm, cóż,  takie zachowanie zwykle wskazywało na tylko jeden typ człowieka. Ten dzieciak z pewnością był z bogatej rodziny. – Czy teraz odpowiesz mi na moje pytania?
- MIANO ME AKROTEASTOR MEAGALITE POEMIKA NOSTRUE TOTNEOMON LIIVEI – Morteo zamilkł, nie mając najwyraźniej zamiaru odpowiadać na pozostałe pytania. Podszedł do innych zwłok. Kobiecie, na oko 20-letniej, poderżnięto gardło wprawnym ruchem. Nie żeby to specjalnie interesowało Akroteastora, jednak bezwiednie zaczął rozważać tożsamość i motywy mordercy. Przez jego palce przepłynęła stróżka energii i po chwili rany zmarłego zaświeciły delikatnym, turkusowym blaskiem. Tak naprawdę płonęła tylko jedna rana – ta na szyi. Nie było żadnych śladów walki, nie było otarć, zadrapań, innych ran. To była czysta robota. Jakby kobieta była nieprzytomna lub zamrożona, gdy ją zabijano. Jedyną dynamiczną postacią na scenie była barmanka, leżąca na podłodze.
  Deski zaskrzypiały cicho i Ivar Szlachetny zbliżył się ostrożnie do wędrowca i przystając kilka kroków od zmarłej wpatrzył się w jej twarz, zaciskając zęby. Akroteastor spojrzał na niego z ukosa. Widział już kilkakrotnie taki wyraz i instynkt podpowiadał mu, że zwiastuje kłopoty. To byłby dobry moment do ulotnienia się, gdyby brzuch nie przypomniał mu o swojej przerażającej pustości.
- MŁODZIEŃCZE – zaczął, odwracając się przodem chłopaka - TEN, KTO TO UCZYNIŁ ZAPEWNE NIE USZEDŁ DALEKO. WYRUSZAJĄC NATYCHMIAST MASZ SZANSĘ DOPAŚĆ GO W DRODZE.
  Skrycie liczył na to, że w ten sposób pozbędzie się Ivara, jednak chłopak najwyraźniej nie zamierzał tak łatwo dać się spławić.
- Nie wiem nawet, w którą stronę pojechał – zauważył, a Morteo przyznał mu w myślach rację. Westchnął i bez słowa ruszył w jego kierunku. Wszystkie mięśnie Ivara spięły się, co nie umknęło uwadze Akroteastora. Jednak nekromanta wierzył w swój instynkt, który teraz milczał, najwyraźniej pozwalając mu na nieco zuchwałości. Stwór minął rozmówcę i skierował się za ladę bez najmniejszego słowa wyjaśnienia. Nie obejrzał się za siebie na stojącego przy zwłokach chłopaka. 
  Niewiele uwagi poświęcił martwemu barmanowi i wszedł do kuchni. Była pusta i względnie czyta, jak na tak obskurne miejsce. W kominku wciąż wisiał kocioł, zapewne z gulaszem, a na piecu, na metalowej blasze leżało kilka zimnych steków. Nekromanta nie wahał się ani chwili. Przystosowane dla człowieka kawałki mięsa były dla jego czaszki na jeden kęs, jednak skutecznie zapychały pusty żołądek. Po chwili odnalazł również spiżarnię, zawaloną kilkoma beczkami piwa, trunku którym Morteo szczerze gardził, oraz niewielką liczbą serów, suszących się wędlin oraz podgniłych warzyw. Akroteastor odpiął od pasa sakiewkę i używając prostego zaklęcia uniósł lepiej wyglądające zapasy do jej środka. Gdy to robił, w drzwiach spiżarni stanął chłopak z wcześniej. Widocznie jemu też znudziły się już oględziny trupów.
- IVARZE SZLACHETNY, WAŚĆMOŚĆ WCIĄŻ TUTAJ? – Rzucił za siebie nekromanta, zawiązując sakiewkę i przytraczając sobie do pasa. Odwrócił się bokiem do chłopaka i spojrzał z ukosa na jego całkiem przystojną twarz, po czym przeszedł przez przeście między półkami, by znaleźć się w bezpieczniejszym położeniu. W kuchni, koło kominka z gulaszem (który swoją drogą wyglądał na zlewki z całego tygodnia).
(Ivarze? Nie wiem kompletnie jak pisać lisiczką, więc trochę ją zaniedbałam, ale mam nadzieję, że wkrótce się do niej przyzwyczaję ;) )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz