Strony

niedziela, 18 marca 2018

Od Akroteastora do Takako

  Akroteastor bezwiednie poprawił płaszcz i usiadł na swoim miejscu, uspakajając się w jednej chwili. Machnął lekceważąco ręką, potem przypomniał sobie, że przecież dziewczyna nie może tego zobaczyć.
- ICH ZAHOWANIE BYŁO RACZEJ ROZDĄSNE, NIŻ OBRAŹLIWE – oznajmił nekromanta – WIARA W DOBRE INTENCJE NIEZNAJOMYCH BYWA ZGUBNA.
  Dziewczyna wyprostowała się i podeszła bliżej stwora.
- Zanim nam przerwali chciałam się zapytać, jak masz na imię. Ja jestem Takako Mitsuri, miło mi – ponownie się skłoniła, jednak tym razem płyciej i z większą gracją. Morteo jednak nie zadał sobie nawet trudu, by wstać. To i tak niewiele by zmieniło.
- ZWĘ SIEBIE AKROTEASTOR MEAGLITE POEMIKA NOSTRUE TOTNEOMON LIIVEI, MONTOE SUBTRATUS… - urwał na chwilę, jakby nie będąc pewny, czy chce to powiedzieć, jednak ostatecznie, jakby od niechcenia dodał:  - MI RÓWNIEŻ.
- To bardzo długie imię – zauważyła Takako. – Mogę do ciebie mówić… Liivei? To szczególnie utkwiło mi w pamięci.
- WEDLE UZNANIA – odparł po namyśle Liivei. Było mu całkowicie obojętne, jak dziewczyna się do niego zwracała, bo zapewne nie będzie się do niego zwracać zbyt długo. Już i tak zdecydowanie zbyt wiele czasu spędził w tym zajeździe. Cokolwiek zabiło tych ludzi nie było jego sprawą. Tak samo jak dalsze losy tej niewidomej dziewczyny i jej kompanów.
- Chciałabym zobaczyć, jak wyglądasz - poprosiła dziewczyna niespodziewanie dla Morteo. 
- W JAKI SPOSÓB? - zainteresował się niechętnie.
- Podaj mi swoją rękę, to wystarczy - Takako wyciągnęła dłoń w kierunku Liivei. Akroteastor spojrzał na nią, na jej dłoń i znowu na nią.
- NIE. - odpowiedział. Nie miał zamiaru dotykać tej dziewczyny. Aż mu ciarki przeszły po plecach na samą myśl o kontakcie fizycznym z nieznajomą.
- Skoro nie chcesz, nic nie szkodzi. - Białowłosa cofnęła dłoń i uśmiechnęła się przepraszająco. - Nie chciałam cię urazić. 
  Morteo wstał i przysunął krzesło do stolika bez słowa. Niewidoma dziewczyna powiodła instynktownie wzrokiem za źródłem dźwięku. Liivei podszedł do okna i wyjrzał w ciemność nocy. Za nieprzeniknionym mrokiem mogło nie być nic, jednak stworowi nagle przypomniały się pierwsze słowa jednego z towarzyszy Takako.
"To przez ciebie uciekł!"
  Ta myśl nigdy nie została rozwinięta, jednak wskazywała na to, że zabójca jeszcze niedawno był w okolicy. A nie powinno go tu być. Powinien już dawno opuścić to miejsce i więcej się tu nie pokazywać, a zatem co go tu trzymało?
- Jesteś zły? - dobiegły go słowa niewidomej zza pleców.
- JESTEM NIERAD - odpowiedział posępnie. - SKRYTOBÓJCA WCIĄŻ MOŻE STANOWIĆ ZAGROŻENIE DLA MOJEGO ŻYCIA. BYNAJMNIEJ NIE JEST TO POWÓD DO RADOŚCI.
(Takako?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz