Strony

czwartek, 20 grudnia 2018

Od Parysa do Richarda

Obudziłem sje i sam wypiłem całą miskę w wodzie. Zeskoczyłem na ziemię i zacząłem się przeciągać, ziewając szeroko. Najpierw przednie łapy daleko do przodu a tyłek do tyłu i w górę, a potem zadnie łapy jak najdalej i pierś najbardziej do przodu. Otrzepałem się i wylizałem jeszcze raz miskę. Byłem naprawdę spragniony. Zauważyłem, że nie ma tego mężczyzny i zacząłem się rozglądać. Węszyłem przy tym wszystko. Kiedy poczułem zapach gotowanego mięsiwa powoli ruszyłem jego śladem. Nawet jakbym chciał to wszystkie pomieszczenia były zamknięte. Sprawdzałem to kilka razy, węsząc pod każdymu drzwiami. Dotarłem w końcu do przestronnej i dobrze zorganizowanej kuchni, źródła smakowitego zapachu. Aż poczułem, że mocniej się ślinę. Przestąpiłem próg i ruszyłem powoli, jak najdalej od niego, nie spuszczając z niego oczu. Węszyłem szukając głównie wody ale też jedzenia.
Zatrzymałem się raptownie kiedy się do mnie odwrócił. Od razu spojrzałem przed siebie i znizyłem się na łapach, kuląc ogon i szyję. Próbowałem być niewidocznym.
-Jak dobrze, że wstałeś. Zaraz dostaniesz coś dobrego, piesku. Przygotowałem dla Parysa coś smacznego.-Skierowałem na niego wzrok. Kiedy się zbliżył szybko uciekłem do pokoju, a potrafiłem błyskawicznie się przemieszczać. Spojrzałem na stół i wziąłem miskę w zęby. Powoli, z gracją i uwagą żeby nie stłuc miski wróciłem do kuchni. Delikatnie położyłem ją w niewielkiej odległości od niego i szybko się wycofałem. Mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony, ale podniósł miskę. Oby tylkp zrozumiał...! Zacząłem lekko merdać kiedy usłyszałem dźwięk nalewanej wody. Kiedy postawił miskę nie od razu podszedłem. Dopiero kiedy odszedł kilka kroków wróciłem się napić. Wypiłem tak jeszcze miskę a potem położyłem się pod ścianą, naprzeciw niego. Trzymałem głowę wysoko, zbierając ten cudny zapach.
-Podano do stołu.-Spojrzałem na porcelanowy talerz z jedzeniem. Teraz od razu się odsunął a ja chętnie podszedłem jeść. Całkowicie skupiłem się na pochłanianiu jedzenia. Nie zwróciłem nawet uwagi na to, że się zbliżył. Dopiero jego ręką w pobliżu mojego jedzenia wzbudziła we mnie odruch obronny. Tym razem nie dałem żadnych ostrzeżeń. Od razu pokąsałem jego rękę z groźnym odgłosem. Spojrzałem na niego, przyciskał poranioną rękę do ciała. Bardzo zdziwiłem się widząc zieloną ciecz zamiast krwi, ale nie okazałem tego. Stałem nad talerzem, wciąż odsłaniając kły. Na moich wąsach widoczna była zielona kropla. Byłem gotowy bronić swojego jedzenia. Mężczyzna wyszedł, a ja dokończyłem w spokoju. Po posiłku wróciłem na koc. Położyłem się tam, oblizując smacznie.

< Richard? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz