Strony

niedziela, 30 grudnia 2018

Od Takako do Mer & Lexie

Zamykające się drzwi wydały skrzypiący odznak, a domykając je dobrze, ogromny huk. Ryuu pomógł mi dojść do ciała.
- Czy mógłbyś użyczyć mi swoich oczu? - zapytałam cicho. Nie lubiłam prosić o to jego, ale obecna chwila tego wymagała.
- Tak - odpowiedział krótko. Moje oczy zostały przysłonięte jego ciepłą dłonią. Po chwili uzyskałam wzrok. Przepadałam całe ciało z dokładnością. Niby nic nie było, jednak znak motyla w tęczówce oka dała mi bardzo dobrą wskazówkę. Ten sam znak również był na sercu zmarłego człowieka. Chcąc już kończyć swoje badania, trup nagle ożył. Poruszał się swoim martwym ciałem, które było już zesztywniałe. Trup rzucił się na mnie, zadrapując mnie w rękę. Na szczęście Ryuu nie zauważył tego i od razu zabił go. Pobrudziłam się co prawda krwią, ale nie było tak źle. Przynajmniej krew zasłoniła moją ranę. Gdy wyszliśmy, Yuzu się zlękną. Wyszłam i skierowałam się do miejsca gdzie mogłam się umyć oraz przy okazji przebrać. Będąc już przebrana, opatrzyłam swoją ranę i schowałam ją pod rękawem. Mer przyszedł po mnie, aby mnie zaprowadzić do reszty.
- Wybrudziłeś się krwią co nie? - wzięłam mokrą szmatkę i wręczyłam rycerzowi w zbroi. - Gdy wytrzesz się dokładnie, wrócimy do reszty - uśmiechnęłam się w jego stronę, a przynajmniej miałam taką nadzieję. - Przepraszam, że przeze mnie pobrudziła się twoja zbroja... Poczekam na zewnątrz do czasu, aż skończysz - wyszła zza drzwi. Nie musiałam długo czekać na Mer, gdy doszedł do mnie, ruszyliśmy w ciszy do reszty.
- Musimy go znaleźć! - usłyszałam zdenerwowany głos Ryuu.
- Co masz na myśli? - zapytała się Lexie.
- Ma na myśli szamana, który rzucił klątwę na to królestwo. Ludzie którzy mają już dość swojego życia przegrywają przez co on może przejąć nad nimi kontrolę - wtrąciłam się w słowo.  Nie pozostało mi dużo czasu, więc musiałam się streszczać. W dodatku czułam jak moja rana się tylko zagłębia, a moje moce leczenia nic nie dawały. - Ryuu czy mógłbyś sprawdzić wszystkie osoby, które tutaj leżą wraz z Yuzu. Trzeba wszystkich oddzielić. Osoby mające znak motyla na tęczówkach niech będą po lewej stronie natomiast osoby bez znaku jednak z objawami po prawej stronie. Księżniczkę natomiast dajcie tutaj - wszyscy zabrali się do pracy, a ja usiadłam na podłodze. Wyjęłam ze swoje torby zioła z których miałam zamiar przygotować lek powstrzymujący klątwę. Zmieszałam wszystko razem po czym przesypałam do mniejszych miseczek metalowych i podpaliłam. Miły zapach rozpowszechnił się po całym pomieszczeniu.
- Dobrze się spisaliście, odpocznijcie w pomieszczeniu obok - wszyscy wykonali bardzo dobrą robotę. Musieli odpocząć, gdyż zmęczeni nie będą mi za bardzo przydatni. - Yuzu ty również dołącz do nich, nie chcę słyszeć żadnych ale - usiadłam pod ścianą tuż obok księżniczki. Wyjęłam swój flet i zaczęłam na nim grać delikatną melodię. Grając tak na flecie aury ludzie zmieniły swój kolor, przy okazji przypomniała mi się pewna osoba ze znakiem motyla. Grając na flecie przez dobre trzy godziny przestałam grać i zaczęłam ponownie przygotowywać miksturę, którą podpaliłam. Słońce jeszcze nie wzeszło, ale dźwięki dzwonów pobliskiego kościoła oznajmiły poranek.
- Wiem już gdzie znajdziemy tego szamana - weszłam do pomieszczenia obok gdzie wszyscy odpoczywali.

<Mer? Lexie?> c:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz