Strony

piątek, 22 marca 2019

Od Lexie do Ayarashi

- Kogo mamy na liście - zapytała strażniczka, jakby mimochodem.
- Dragragov, Setallic i Minormator - powtórzyła Ayarashi, idąc przy boku strażniczki. - Zamierzasz przesłuchać ich wszystkich?
- Oczywiście. A masz jakiś inny pomysł? - zapytała Lexie, pewnie maszerując ulicami stolicy.
  Jej towarzyszka nie odpowiedziała. Najwyraźniej zastanawiała się nad możliwymi innymi opcjami i nie za bardzo widziała jakąkolwiek, która byłaby odpowiednia. Wreszcie najwyraźniej zrezygnowała.
- Jak chcesz ich znaleźć? - spytała. 
  Gwardzistka nie odpowiedziała, tylko skręciła na główną ulicę. Kierowały się w kierunku dużego budynku, którego okna miały kraty, a nad drzwiami wisiał charakterystyczny szyld. Komenda Straży Miejskiej Miasta Stołecznego Leoatle. Ciemnowłosa po stopniach podeszłą do bramy. Stało przy niej dwóch wzorowo umundurowanych przedstawicieli tego szlachetnego przybytku. Spod luźnego ubrania Lexie wyciągnęła symbol Gwardii Królewskiej i bez słowa pokazała wartownikowi. Ten skinął głową i otworzył drzwi. Kobiety weszły do gwarnego pomieszczenia, w którym w tę i z powrotem przemieszczali się strażnicy oraz urzędnicy, zajmujący się zwykłymi, codziennymi sprawami komendy.
  Brunetka pewnym krokiem skierowała się do biura komendanta. Ani razu w ciągu tej podróży nie zostały zatrzymane i zapytane o powód przebywania w tym budynku. Strażnicy zwykle byli w stanie rozpoznać siebie nawzajem nawet jeśli nie nosili munduru. Coś w sposobie bycia Lexie oraz tego, jak prowadziła swojego jeńca upewnił ich, że jest na właściwym miejscu.
  Dopiero przed drzwiami dowódcy zostały zatrzymane przez nieco zmartwionego, młodszego strażnika.
 - Lepiej tam teraz nie wchodź - poradził zduszonym szeptem. - Komendant jest nie w humorze. Ma kupę roboty przez ten cały zamach. Wszędzie szukają tego skrytobójcy, jednak nie są w stanie nic odkryć. Jakby się rozpłynął.
- Trudno. Muszę tam wejść - odparła gwardzistka i łagodnie, acz zdecydowanie przesunęła chłopaczka ze swoje drogi. 
  Kobiety wmaszerowały do gabinetu, w którym starszy mężczyzna siedział pochylony nad sterta papieru, przerzucając nerwowo kolejne strony. Lexie stanęła na baczność z przytupem i zasalutowała. Zwróciło to uwagę przełożonego straży. Jego spojrzenie było nieco nieprzytomne, jednak widok nieznajomej twarzy go rozbudził.
- Wolno mi spytać, kto panie wpuścił do tego budynku? - mruknął niechętnie, wyjmując spod biurka czystą kartkę i maczając pióro w atramencie.
  Gwardzistka bez słowa podeszła i położyła przed nim symbol Gwardii Królewskiej. Komendant łypnął na nią ponuro.
- Przejmuję tą sprawę - oznajmiła stanowczo, a serce jej biło jak oszalałe. - Od teraz macie się ze mną dzielić wszystkimi informacjami. Chcę również akt Dragragoya, Setallica i Minormatora.
(Ayarashi?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz