Strony

czwartek, 9 maja 2019

Od Fufu do Azraela

Całkowicie nie rozumiem jego zachowania! Nie dość, że rzucił się na mnie jak jakiś chłop i prostak to jeszcze śmiał obrażać moich rodziców, gdy to jego użarło to jakże piękne stworzenie! Znaczy, dobra, jest dość nietypowe i wygląda egzotycznie, może nawet jest z Khayru, ale mimo wszystko było naprawdę urokliwe. Szczególnie, że mój ojciec nigdy nie przepadał jakoś za zwierzakami, a na futro marudził, więc może byłaby szansa go o coś takiego poprosić. O, albo nawet mogłabym go dostać od tego człowieka! W końcu go uratowałam, prawda?
- Przepraszam bardzo, nigdzie Wami nie gardziłam! - Pisnęłam, odwracając się gwałtownie w jego stronę, gdy ten skończył swoje psioczenie. - Ja tu człeka ratuję, a ten jak się odwdzięcza? No jak? Zamiast dać mi zwierzątko w podziękowaniu, powiedzieć coś czy wynieść na rękach w akcie wzruszenia to ten najzwyczajniej w świecie marudzi! I to jeszcze klnie przy damach! Wiesz, że tak nie wypada? - Zawołałam gwałtownie, zapominając o tym, że miałam mu nic nie mówić o moim planie.
Tyle dobrze, że drogę ucieczki znałam akurat doskonale. Nie pierwszy raz przemierzałam te korytarze i nawet służba zdążyła się już przyzwyczaić do moich niecodziennych przechadzek po tych okolicach. Znaczy, no, niektórych trzeba było wspomóc lekką porcją złota, by nie mówili nic mojemu ojcu, ale większość z nich zwyczajnie mnie ignorowała czy kwitowała to jedynie lekkim skinieniem głowy. Nie byłam w żaden sposób dla nich uciążliwa, a nawet starałam się ich zawsze jakoś rozweselić, więc nie widzieli powodu, by coś z tym robić. No chyba, że ojczulek się na mnie wściekał, że znowu mnie gdzieś wcięło. Szczególnie, gdy właśnie podczas tych przechadzek robiłam sobie krzywdę i brudziłam wszystkie pobliskie komnaty krwią. Właśnie, przecież te ostatnie plamy wyglądają świeżo. To nie ja je zostawiłam!
- Hej, Ty krwawisz! - Zawołałam nagle, spoglądając na jego ramię. - Widzisz? Trza było nie podtykać łapek pod nieznane Ci zwierzaki. Każdy może dziabnąć! A przynajmniej tak mówi mój tato. - Mruczałam, grzebiąc w swojej torbie w poszukiwaniu czegoś co mogłoby tu pomóc. Na szczęście, jak wiadomo, kobiety potrafią całkiem sporo przydatnych rzeczy upchnąć w takim kawałku materiału, więc już po chwili trzymałam w ręce dużą chustkę. - No dawaj to ramię tutaj! Może i jestem tą wyższą, głupią i gardzącą wszystkimi, ale tyle razy się już zepsułam, że bez problemu powinnam Cię opatrzyć.

< Az? Udało się! >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz