Strony

wtorek, 11 czerwca 2019

Od Akroteastora do Kiirana

ZBĘDNYM JEST OBAWIAĆ SIĘ O ME ŻYCIE - mruknął Akroteastor, wciągając powietrze przez otwór nosowy. - MA OSOBA WYCZUWA NIEBEZPIECZEŃSTWO ZE ZNACZNEJ ODLEGŁOŚCI. ZNACZNIE BARDZIEJ OBAWIAŁBYM SIĘ O NIE, GDYBY PRZEMIERZAĆ TAMTO MIASTO MOJA OSOBA ZMUSZONA BYĆ MIAŁA. ZAPEWNE NIE USZŁO TWOJEJ UWADZE, ŻE OSTATNIM RAZEM PLANOWANO MNIE WTRĄCIĆ DO MIEJSCOWEGO LOCHU, NIM TWA INGERENCJA NIE UNIEMOŻLIWIŁA IM UCZYNIENIA TEGOŻ. - Założył dłonie na piersi. - CHOĆ MOŻESZ MIEĆ RACJĘ, IŻ MOJA OBECNOŚĆ NIEZBĘDNA BĘDZIE W MIEŚCIE, ALBOWIEM TWA OSOBA PRAWDOPODOBNIE NIE ZDOŁA DOSTARCZYĆ MI ODPOWIEDNICH ZIÓŁ. - Morteo zamilkł i zgrzytnął zębami. Ulatniał się w takim pośpiechu, że nie zdołał zabrać całego swojego wyposażenia.
- Skoro tak mówisz. - Mężczyzna przewrócił oczyma.
- OWSZEM. - przytaknął stwór.
- Nie odpowiedziałeś mi na pytanie - zauważył Kiiran, spinając konia i ruszając w drogę powrotną ku miastu. Akroteastor ruszył pieszo, z łatwością dotrzymując kroku maszerującemu koniu.
- TRUDNO JĄ PRZEGAPIĆ. JEST NA POŁUDNIU WIOSKI, NIEDALEKO CENTRUM I PRZYNAJMNIEJ W BIEŻĄCYM MOMENCIE ZNAJDUJE SIĘ NA ZAKOŃCZENIU GOŚCIŃCA, PRZEBIEGAJĄCEGO NAJKRÓTSZĄ DROGĄ OD KRAŃCA WIOSKI. - Zamilkł na chwilę, jakby w zamyśleniu, odwracając czaszkę do słońca. - CHYBA ŻE ZDĄŻYLI JUŻ ODBUDOWAĆ TE BUDYNKI, W CO ŚMIEM WĄTPIĆ. A JEŚLI CHODZI O POJEMNIK... CÓŻ. SŁOIK NADAĆ SIĘ WINIEN, ALBO JAKOBYŚ DZBAN. BYLEŚ NIE USZKODZIŁ NARZĄDU NADTO PODCZAS TRANSPORTU. MASZ JESZCZE JAKIEŚ WĄTPLIWOŚCI CZŁOWIEKU?
(Kiiran?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz