Strony

sobota, 31 października 2020

Od Mer do Cynthii

Mer sprowadził więźnia po schodach w dół, z jednej strony podtrzymując go, by nie upadł, z drugiej podtrzymując Mirajane - z tego samego powodu. Obie kobiety wyglądały nie najlepiej i gdyby nie silne ramię gwardzisty zapewne podróż do lochu nie byłaby możliwa. Zbroja otworzył pierwszą celę i wprowadził do niej Cynthię, odprowadzając ją do samej pryczy. Wyglądała na nieco nadąsaną, jednak nie próbowała się wyrywać. Widać lodowe kajdany były argumentem przesądzającym. Przynajmniej na razie.
- A teraz przyznaj się - rozkazała Mirajane - do bestialskiego aktu, którego dopuściłaś się względem niewinnego obywatela miasta.
- Tak, tak! Zgadza się, zrobiłam to - przyznała kobieta, skruszona. - Ale moja pani, mój ojciec jest chory i nie może pracować, matka umarła po urodzeniu mojej czwórki rodzeństwa. Żadne z nich nie ma jeszcze 10 lat, nie mogą pracować, a żeby ich wykarmić i uleczyć chorobę mojego ojca muszę sprzedawać moje ciało jakimś szemranym typom. - Cynthia pociągnęła nosem. - To był pierwszy raz, przysięgam! Nie wytrzymałam jego obleśnego dotyku. Ja... ja musiałam... Żeby nakarmić młodsze rodzeństwo i zdobyć pieniądze na lekarstwo dla ojca... błagam, błagam o wybaczenie! To na pewno nigdy więcej się nie powtórzy!
  Księżniczka patrzyła na więźniarkę, a jej spojrzenie nieco złagodniało. Sama uwięziona spuściła głowę i dłonią ocierała łzy. 
- Cóż, w takim razie... - zaczęła Mirajane, jednak przerwało jej nadejście strażnika miejskiego.
- Pani, pomyślałem, że będziesz chciała obejrzeć jej kartotekę. - Skłonił się nisko, podając grubą, wypchaną po brzegi papierami, teczkę. Księżniczka rozszerzyła oczy i wzięła ją od niego. Zaczęła przeglądać. Cynthia skamieniała ze spuszczoną głową. Zza palców obserwowała, jak twarz władczyni robi się coraz bardziej czerwona. 
- Toż to - zaczęła z oburzeniem Mirajane, jednak zamilkła. Rzuciła spojrzenie, pełne wyższości więźniarce. - Na mocy prawa, nadanego mi przez moją rodzinę skazuję cię na dożywocie w więzieniu. To obleśne, co tu jest napisane. Mer. Idziemy stąd.

KONIEC WĄTKU

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz