Strony

poniedziałek, 24 lipca 2017

Od Nathaniela do Ashley

Zgodziłem się, ale gdzie ona chce iść? Nie mam w ogóle pojęcia o czym ona mówi, ale lepiej udawać kogoś "normalnego". No bo co jej powiem? "Hah, wybacz ale nie mam pojęcia o czym Ty mówisz bo jestem z innego wymiaru i w sumie to nie wiem nic o tym świecie."? I tak już pewnie uważa mnie za kogoś dziwnego lub chorego psychicznie, jest też taka opcja.
- A gdzieś dokładnie chcesz iść? - zapytałem, idąc obok dziewczyny.
- Hm, nie wiem w sumie, a Ty gdzieś konkretnie chcesz iść?
- Em, mi to obojętne...
Jak mogę chcieć gdzieś konkretnie iść, skoro nie wiem nawet czym jest to o czym ona mówi. Spokojnie, jakoś się z tego wybrnie. Poszedłem za dziewczyną do jakiegoś miejsca. Usiedliśmy przy stoliku, chwile pogadaliśmy w sumie o niczym, potem zamówiliśmy coś do picia. Upiłem łyka i się zakrztusiłem, na co Ashley się głośno zaśmiała.
- Co ty? Nigdy nie piłeś? - nie przestawała się śmiać.
- Można tak powiedzieć. - mruknąłem.
- Abstynent? - zaśmiała się głośniej. He? Że kto? Nie ważne, pokiwałem delikatnie twierdząco głową.
- Aż tak ci nie smakuje? - zapytała.
- Gorzkie, cierpkie i mdłe. - odparłem zrezygnowany.
- Mówisz i wyglądasz jakbyś z księżyca spadł! - znowu się zaśmiała.
- Można tak to ująć. - mruknąłem prawie niesłyszalnie.
- To może zamów coś innego? Musi być coś co lubisz pić. - powiedziała widocznie zainteresowana.
- Hm... Może... mleko? Jest słodkie i dobrze smakuje. - odparłem po chwili zastanowienia.
Najwidoczniej Ashley rozbawiła moja odpowiedź, ponieważ znów się zaśmiała. Po chwili mimo wszystko, dostałem to czego chciałem.
- Skąd ty się urwałeś skoro nawet alkoholu nie pijesz? - zapytała z uśmiechem.
- Powiedzmy, że z bardzo daleka.
- To znaczy skąd?
- Jak to ujęłaś wcześniej, dla was, prawie z księżyca.
Mówiąc "was" miałem na myśli ludzi, jednak ta dziewczyna coraz bardziej wydawała mi się inna. Ciagle towarzyszyła jej mroczna energia, tak dobrze mi znana, a jednak nie mogłem po prostu zapytać. Po jakimś czasie wyszliśmy z karczmy, przeszliśmy się jakiś kawałek po mieście.
- Ja to już chyba będę wracał do siebie. - powiedziałem.
- Już idziesz? Noc jeszcze młoda! No ale jeśli bardzo chcesz to dobra. Ale musisz mi obiecać, że się jeszcze spotkamy!
- Mogę cię o coś zapytać? - wpatrywałem się w jakiś niewidzialny punkt.
- Jasne! Wał śmiało!
- Jesteś demonem? - spojrzałem na nią z kamiennym wyrazem twarzy i wzrokiem mogącym zabić.

< Ashley? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz