- Fufuzani. - Karcący głos ojca natychmiast przywrócił mnie, i moją głowę, do pionu. Niechętnie odwróciłam wzrok od okna, ponownie skupiając się na postawnej sylwetce króla. - Powinnaś bardziej skupiać się na tym co mówię niż na krajobrazie.
- Przepraszam, ojcze. - Spuściłam głowę, wypowiadając te słowa już odruchowo.
Nie pierwszy raz zdarzało mi się już odpłynąć podczas długich i poważnych przemów ojca, a i nie pierwszy raz byłam za to upominana. Co miałam jednak poradzić na to, że to było takie nudne? Przecież cała ta polityka była jednym wielkim teatrem i stertą wyuczonych tekstów! Każdy musiał być grzeczny i uprzejmy, choć jego słowa ociekały fałszem, a każdy rozmówca, mimo, że znał prawdziwe intencje przeciwnika, musiał odpowiedzieć równie fałszywie. Pfy! Nie lepiej poznać inny kraj? Przecież my mieliśmy pojechać do Merkez! Do największego królestwo w całym Sayari, do centrum kultury i sztuki! No, może poza Leoatle.
- W każdym razie. - Mężczyzna znów podniósł ton, patrząc na mnie znacząco zapewne domyślając się tego, że moje myśli znów odbiegały od tematu. - Chciałbym żebyś wzięła ze mną udział w obradach w państwie Merkez zwłaszcza, że będzie tam również książę Sakit.
- Przecież to głupek! - prychnęłam.
- Uważaj na słowa, młoda damo.
- Ale tak jest! Nawet jego poddani mówią na niego Książę Złodziei, a podobno on sam jest jednym wielkim kłamcą i głupkiem.
Nic z tego nie było żadną tajemnicą. W większości krajów chociaż trochę interesujących się polityką Merkez, a przez jej strategiczne znaczenie sporo się nią interesowało, krążyły o Sakicie wszelakie plotki. Jedni mówili, że jest chamem niesamowitym, który w nosie ma sprawy własnego państwa i grabi wszystko co się napatoczy. Inni wspominali nawet, że nie szczęści gwałtów kobietom, których miasta odwiedził. Ba, krążyło o nim wiele plotek, które posądzały go niemal o nadludzkie zdolności i demoniczne zachowanie! Czemu miałabym się z takim kimś zadawać?
- Um, właśnie. - Coś mi się nasunęło na myśl. - Co ten Bakit czy Nakit ma robić na tym spotkaniu? Podobno unika rodzinnych stron jak tylko może.
- Książę Sakit. - Ojciec mocno zaakcentował oba słowa. - Został poproszony przez ojca o przybycie na te obrady. Na moją prośbę.
- Ale czemu... - Nie zdążyłam dokończyć zdania, gdy powóz nagle stanął.
Ciekawie rzuciłam się do okna przez które dało się już zobaczyć mury obronne stolicy Merkez, chłonąc nowe widoki. Jej dom, mimo że posiadał potężną zabudowę, nie mógł się równać z tą potęgą. Liczna straż, grube mury i miasto ciągnące się po obu rzeki nie zapomniało jednak, by poza funkcjami obronnymi spełniać też funkcje reprezentacyjne. To nie było Nalayan gdzie wielkie, kamienne ściany miały skutecznie odstraszać obcych. Tutaj każdy szczegół był zadbany i odpowiednio ozdobiony poprzez wymyślnych rzeźbiarzy. Nie zabrakło tu nawet miejsca dla godła Merkez!
- Panienko. - ponaglił mnie woźnica, wciąż trzymając mi drzwi.
Szybko oderwałam się od okna, wyskakując niemal na drogę, by zaraz pobiec w stronę bram miasta. Plotki o nim naprawdę nie były przesądzone.
- Zdążyliśmy na czas. - poinformował mnie ojciec. - Niedługo będzie zmierzchać, ale umówieni jesteśmy z królem dopiero na jutro, więc cały dzisiejszy dzień mamy do naszej dyspozycji. Udamy się na rynek?
Przytaknęłam.
~~~~~~~
Rano zbudziły mnie służki, które następnie przyniosły mi śniadanie, ubrały mnie i uczesały odpowiednio. Pomiędzy tymi czynnościami dostarczyły mi też list od ojca, którego treści zdążyłam się już nauczyć na pamięć:
Fufu,
Kazałem obudzić Cię na trzy godziny przed południem żebyś miała chwilę czasu o Ciebie, ale liczę, że punktualnie zjawisz się na spotkaniu. Zostawiam Ci też trochę pieniędzy.
Twój ojciec
- Nie pokwapił się nawet wyjaśnić swojej nieobecności. - prychnęłam.
Moja złość nie trwała jednak długo bo perspektywa spędzenia wolnego czasu w centrum Merkez była zdecydowanie bardziej kusząca. Odprawiłam, więc przemiłe dziewczyny, które mi wcześniej usługiwały, i szybko przebrałam suknię na nieco bardziej odpowiedni strój na taki wypad.
< Lucas? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz