Strony

środa, 28 marca 2018

Od Carreou do Sivika

Słowa jakiegoś znanego człowieka zamajaczyły mi w głowie, tak niemiłosiernie pustej i obolałej. Te nieswoje myśli, jakby osadzone w nicości, przemykały, nie dając się do końca przeanalizować. Co się stało? Czy to jakaś choroba?
Nigdy nie byłem w takim stanie, całkowitego oszołomienia. Moje ciało nie chciało słuchać, było głuche na moje rozkazy, aby ruszyło chociażby palcem. Nic z tego. Nadal tkwiłem jak ten kołek w ziemi, patrząc przed siebie. Jak z ciemności ukształtował się uśmiech. Szeroki, okraszony pełnym zestawem ostrych zębów grymas, bez krzty ludzkiej maniery. Te złote oczy, lśniące jak ogniki, przenikające duszę na wskroś.
Nie poczułem nawet, jak Sivik ciągnie mnie w miasto, bezwładnie pozwoliłem mu na to, wzrokiem i myślami nadal sięgając do istoty w alejce. Coś mi podpowiadało, czym to jest, ale próbowałem te skojarzenie od siebie odrzucić. To było zbyt nieprawdopodobne.
W pewnym momencie, serce ciemnowłosego sprawiło, że wybudziłem się z transu. Zamrugałem kilkukrotnie, wracając do rzeczywistości. Uczucie pustki zostało zastąpione przez ból głowy i wrażenie otoczenia jej watą czy czymś w tym rodzaju. Wszystko było wygłuszone, a aby coś usłyszeć, musiałem się skupić. Dlatego mój wzrok utkwił w grdyce mężczyzny, żebym był gotów zareagować, kiedy się odezwie. W pewnym momencie nastąpiło to, na co czekałem. Brunet przemówił.
-  Co tam było? - Wzruszyłem słabo ramionami, nie mogąc się odezwać. Jakby coś zaplotło mój język, jakby nie pozwalało wymówić za wiele. Poczucie podobne do robaków, pełzających pod skórą, powróciło, tak samo nieprzyjemne jak za pierwszym razem.
- Co to było i czego chciało?
- Demon.. - Odparłem na płytkim wdechu, spoglądając kątem oka na Sivika. Zrównał się ze mną przed chwilą, więc mogłem się ponownie skupić na jego gardle, chociaż z tej perspektywy, łatwiej dało mi się obserwować jego usta. - A czego chciało? Nie wiem. Może przyszedł tu za moim zapachem. - Chwyciłem ciemnowłosego za rękę, prawie że wbrew swojej woli. Z automatu spłonąłem rumieńcem. To było zbyt intymne, ale nie mogłem rozluźnić palców.
- Wybacz.. To pewnie skurcz. Przez brak magnezu.
To na pewno nie było przez brak magnezu. Coś zagościło w moim ciele, a z tego, co dane było mi wyczuć, nie miało w najbliższym czasie planów na znalezienie nowego żywiciela.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz