Strony

środa, 21 marca 2018

Od Carreou do Sivika

Widząc, jak brunet przewraca oczami na widok mojego uśmiechu, od razu wiedziałem, że robi to po to, aby ukryć swoje prawdziwe uczucia. Jak mały chłopiec, który udaje dorosłego mężczyznę, krył się ze swoimi emocjami. Być może robił to umyślnie, albo charakter mu na to nie pozwalał. Albo duma. Nieważne, dlaczego. Było to urocze. Bardzo. Z delikatnymi rumieńcami, wsłuchałem się w następne słowa mojego towarzysza:
- Cholero mała, skończ wreszcie to gadanie, nie jestem nawet dobry, a co dopiero wspaniały i zacznij wreszcie o siebie dbać, bo jak tak dalej pójdzie, to skończysz w rynsztoku. - odburknął, aby ukryć jakiekolwiek ślady po swoich prawdziwych odczuciach. Wtedy moje małe serduszko całkowicie rozpłynęło się w zachwycie. Zacząłem myśleć o nim, jak o wzorze do naśladowania, jak o ojcu, który mógłby nakierować mnie na poprawną drogę życia.
Dłoń Sivika znalazła się na jego kształtnym biodrze. Trochę zamazana, niewyraźna, jakby moje pole widzenia zakryła mgła. To pewnie przez utratę krwi. Powinienem coś zjeść i położyć się w cieple..
- Głodnyś? - Usłyszałem, a niezwykła radość ogarnęła mnie od środka. Czy Sivuś potrafił czytać w myślach? Jest aż taki potężny? Dotarło do mnie, że gdyby tak było, już teraz dostałbym zrypki za używanie takich zdrobnień. Bądź po prostu kolejne przewrócenie oczami. Powiodłem spojrzeniem w miejsce, gdzie zerkał Sivik. Przyjemny zapach potraw uderzył mnie w nos. Skinąłem głową, na co mężczyzna obrócił się na pięcie i skierował w odpowiednią stronę. Prawie się potknąłem o własne nogi, więc nieco zwolnił.
- Dziękuję.. - wyszeptałem, dla dodatkowej pewności, że nie upadnę, łapiąc go palcami nadgarstek, oczywiście nie tak mocno, aby sprawdzić mu ból. Nie chciałem, aby ciemnowłosy bohater cierpiał jeszcze bardziej z mojego powodu.
Dotarliśmy "wspólnie" do kramiku, prowadzonego przez starszą kobiecinę. Nie widziałem jej tutaj ostatnio, co znaczy, że musiała rozłożyć swoje towary tego poranka. Zmierzyłem łakomym wzrokiem pieczywa oraz słodkie bułki. Ta z karmelem wyglądała najbardziej smakowicie. Z chęcią zatopiłbym w niej swoje zęby. Postanowiłem nie martwić się o wartości odżywcze. Przypomniały mi się wcześniejsze słowa Sivika, że równie dobrze można coś ukraść.. Pokręciłem delikatnie głową, odrzucając od siebie te myśli oraz otrzymując w zamian kolejne zawroty głowy. Zrobiłem mały krok, prawie opadając na bok mężczyzny. Spojrzałem na niego szybko i z trudem się wyprostowałem. Lepiej będzie, jak znowu nie przyniosę mu wstydu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz