Strony

wtorek, 20 marca 2018

Od Vanitasa do Juliette

Westchnąłem cicho, nie potrafiąc odwrócić wzroku od tego przepięknego srebrnego globu. Przeczucie mnie nie myliło, właśnie tej nocy wschodził na niebo, przepiękny, połyskujący niebieskim kolorem, księżyc, którego blask jest tak bliski mojej osobie... A w zasadzie, poczwarze, która zrzuciła na mnie swe imię, Księgę oraz parę innych, cech charakterystycznych.
- Czyli ty również, uwielbiasz noc? - podpytałem, spostrzegając widoczne gołym okiem, zainteresowanie kierowane w stronę gwiazd, ze strony białowłosej dziewczyny. W ciszy odpowiedziało mi, jedynie jej delikatne skinięcie głową. Dobrze, że w naszym delektowaniu się nocnym niebem, nie mogło nic przeszkodzić... Jakby to mogło być, w przypadku przyglądania się dziennym przestworzom. Wtedy, ruch na ulicach jest o stokroć gorszy, szczególnie, w godzinach szczytu... Czując na sobie, z lekka omiatające moją osobę spojrzenie Yui, mimowolnie cały się spiąłem. Huh, racja, w końcu - bez mojego przecudownego płaszczyka, "na jaw" wychodzą pewne drobiazgi, dotychczas pod nim ukryte. Zaśmiałem się mimowolnie, również przenosząc spojrzenie na towarzyszkę i jej kota.
- Naprawdę, wyglądam aż tak dziwnie? - podpytałem, jakby nigdy nic, poprawiając przewiązaną pod szyją kokardę. Dziewczyna, jakby chcąc upewnić się, czy wzrok jej nie myli, ponownie zmierzyła swymi ciemnymi oczami moją postać.
- Jak broń mogłabym jeszcze zrozumieć, tak zastanawiam się, po co ci ta książka za plecami. - odpowiedziała najwidoczniej szczerze, ponieważ na ten moment jej usta nie spowił uśmiech. Racja, możliwe, że wtrąciłem się w jej rozmyślenia...
- Racja... Chyba jedynie dla wampirów, jest ona czymś oczywistym. - dorwałem szybko do siebie, przedmiot zainteresowań Yui. W zaledwie kilka sekund, dzięki mocniejszemu pociągnięciu, mogłem mieć w dłoniach, ten mechaniczny grymuar, z doczepionym, srebrnym łańcuchem, oprawiony w błękitną skórę, z czarnymi jak mrok stronicami. - Na całe szczęście, tylko ja mogę korzystać z jej mocy, nawet dla ciebie byłaby bezużyteczna. - wzruszyłem z lekka ramionami, przeglądając wtapiające się w otaczającą nas czerń, równie ciemne strony.
- Możliwe, że obiło mi się o ucho... - odparła, odwracając po chwili wzrok, w niewidoczny dla nikogo poza nią punkt. Zaśmiałem się cicho, pozwalając naszym osobom pokonać resztę drogi w całkowitej ciszy. Mimo, że mogło się tak wydawać, w panującym pomiędzy nami spokoju, nie było niczego niezręcznego... Zarówno ona, jak i ja akceptowaliśmy jej istnienie, a nawet, w swoim towarzystwie, potrzebowaliśmy jej. Nie chciałbym nazbyt szybko oceniać towarzyszącej mi osoby, lecz doprawdy, zaczynałem ją lubić. Czasami nawet serce zaczynało mi szybciej bić, gdy mogliśmy nawiązać kontakt wzrokowy... Ach, nigdy nie wyzbędę się swej słabości do przedstawicielek płci pięknej! Juliette, tak bardzo mnie intryguje swoją, gołym okiem widoczną tajemniczością... Co mnie może interesować jej zdanie, na temat mych dziwnych gdybań... Nie oczekuję od nikogo odwzajemniania tych mniejszych, czy większych sympatii. Równie, nie chcę z niczyjej strony, tak zwanej "miłości"! Wystarczy mi, własna świadomość...
Uśmiechnąłem się, tym razem sam, do siebie. Może było to związane z mymi myślami, lecz nie wykluczam wersji, powiązanej z dojściem do dobrze znanego mi miejsca. Szybko dorwałem do siebie kluczyki...
- Zapraszam panienkę do środka! - skłoniłem się z lekka, uchylając drzwi od mojego skromnego domku, przed czekającą dziewczyną. Po krótkim przemyśleniu tej kwestii, białowłosa spokojnie wkroczyła za próg budynku. W jej ślady poszedłem równie szybko. - Proszę się rozgościć i czuć jak u siebie. - oznajmiłem dodatkowo, prowadząc towarzyszkę do salonu. Kątem oka spostrzegłem, jak pupilek dziewczyny zeskakuje z jej ramienia i zaczyna swym węchem, dokładnie badać moje mieszkanie.
- Ładnie urządzone. - skomentowała, tym samym pochwalając mój uroczy domek.
- Dziękuję. - skinąłem z lekka głową, przysiadając się tuż obok Yui, która zajęła swe miejsce na całkiem dużej kanapie. - Później, przygotuję dla panienki sypialnię i ewentualnie łazienkę, jeśli będzie panienka chciała się umyć. - powiedziałem, na nowo bawiąc się przedmiotem, którego umieszczenie utrudniało odrobinę wygodne siedzenie.
- Jeśli już muszę, wystarczy mi równie dob- -
- Ci, ci, cii...~ - przerwałem jej szybko, pozwalając sobie przy tym na moment przyłożyć swój wskazujący palec do ust dziewczyny. Z uśmiechem, odsunąłem po chwili owiniętą w czarny materiał dłoń. - Przepraszam za moją śmiałość i ciekawość, lecz skąd ta decyzja dotycząca porzucenia stałego życia w jednym miejscu? Pomijając rzecz jasna zlecenia, musiało być coś jeszcze...
Juliette? ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz