- Tak - powiedziała wreszcie dziewczyna, przesuwając się nawet nieco, żeby zrobić miejsce przybyszce. Ta usiadła i upiła spory łyk z trzymanego w dłoni kufla.
Niebo nad strzechami domów zabarwiało się powoli pastelowymi kolorami świtu. Wciąż było dość chłodno, jednak Lexie była wdzięczna za ten chłód. Jej powieki zaczynały się już coraz bardziej kleić od całonocnego czuwania, mimo niepokoju, który drażnił jej duszę.
- Jednak nie ma to jak grzane piwo o zimnym poranku - skomentowała z zadowoleniem przybyszka, upijając kolejny łyk. Jej policzki były czerwone, jednak gwardzistka szybko doszła do wniosku, że raczej z zimna, niż upojenia alkoholem. - Ty nie pijesz?
Szatynka pokręciła głową. Była na służbie, a zresztą nigdy nie szanowała tych, którzy spędzali swój wolny czas na piciu. Jakby spędzanie go na myśleniu o pracy i ćwiczeniach było zdrowsze.
- Nie wyglądasz na miejscową - zauważyła, jakby od niechcenia, biorąc kolejnego łyka.
Lexie kiwnęła głową na znak zgody i rzuciła zmęczone spojrzenie rozmówczyni. Zdecydowanie nie miała ochoty na rozmowę z kimkolwiek.
- Choć trudno mi stwierdzić skąd jesteś. Masz raczej nietypową urodę i ciężko mi ją powiązać z konkretnym rejonem. Może pochodzisz z wysp? W głębi lądu raczej rzadko widuje się przybyszy z wysp. A może gdzieś z Merkez? Różni się tam zdarzają... - dziewczyna zamyśliła się, jednak myśli najwyraźniej nie były miejscem, w którym chciała pozostawać zbyt długo, bo wróciła do teoretyzowania na temat pochodzenia Lexie.
Nie zdążyła jednak dojść do niczego konkretnego, bo jej wywód przerwało przybycie postawnej i milczącej zbroi. Na jej widok dziewczyna zamilkła, a gwardzistka jakby nieco oprzytomniała. Przez chwilę z ciemnego wnętrza hełmu nie dobiegał żaden dźwięk, jednak wreszcie zbroja przemówiła.
- Wyjechali. - Głęboki głos Mer nie miał kompletnie żadnego wyrazu. Jak zawsze brzmiał, jakby pochodził zza grobu.
Lexie opadły ramiona. Westchnęła.
- Dokąd?
- Nelayan.
E'eian rzuciła spojrzenie wciąż pijącej swoje piwo dziewczynie. Wyglądała na podchmieloną, jednak gwardzistka odnosiła wrażenie, że nie jest nawet w połowie tak upita, na ile wygląda.
- Omówmy sprawę Rudzielca gdzie indziej - zasugerowała cicho swojemu partnerowi w tej kłopotliwej misji
<Keya? Podejmiesz trop? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz