Spojrzałem kątem oka na twarz dziewczyny, której policzki już od dłuższego czasu były czerwone przez zapewne niezdolny do zatrzymania potok słonych łez. Nie lubię patrzeć na ludzkie cierpienie, jednak w tym przypadku było ono niewykluczone do odzyskania pełni zdrowia. Westchnąłem ciężko przytulając ją bardziej do siebie. Nie było sensu jej na razie budzić, doznała tego dnia wystarczająco dużo bólu. Zgodnie z tym skierowałem się tym razem na górę, prosto do pokoju gościnnego. W salonie odbędzie się teraz najpewniej ostra dyskusja dotycząca przed chwilą zakończonej operacji... Tutaj przynajmniej będzie mogła w ciszy i spokoju pospać. Ułożyłem delikatnie anielicę bokiem, na środku całkiem sporego łoża, by skrzydła nie musiały przeszkadzać jej spokojnemu snu. Nim wyszedłem z pomieszczenia, okryłem Imo kawałkiem wcześniej przygotowanej kołdry. Uprzednio poprawiając niesforne kosmyki włosów brunetki, ostatecznie skierowałem się do drzwi. Rzucając jeszcze przelotne spojrzenie na dziewczynę, ostatecznie zdecydowałem się opuścić pokoik oraz zamknąć za sobą prostokątny przedmiot z klamką. Po cichu zszedłem ze schodów, by w końcu móc powrócić do dwójki ostro kłócących się ze sobą lekarzy. Odkaszlnąłem mierząc obojga wzrokiem.
- Nie ma sensu tego operować! To jak składanie rozbitej na milion kawałeczków wazy - wypaliła prosto młoda dziewczyna, krzyżując ręce poniżej piersi.
- Kości zrosną się po jakimś czasie i będzie można je odpowiednio nastawić, nie rozumiem w czym widzisz problem - wywrócił oczami najwyższy z osób tu obecnych, poprawiając przy tym swoją bujną czuprynę.
- Naprawdę... - westchnęła ciężko, odwracając wzrok w bok. - Nie chcę dla niej źle, jednak nie podejmę się takiego ryzyka, będąc żółtodziobem w anatomii skrzydeł - wzruszyła z lekka ramionami, zakładając sobie już prawie pustą torbę przez ramię. - Zobaczy się za miesiąc, choć szanse są znikome - dokończyła, ostatecznie kierując się do drzwi wyjściowych. Nie wiedziałem, czy też po prostu nie chciałem nic dodawać. Odprowadziłem dziewczynę wzrokiem, sam zasiadając na fotelu. Podparłem głowę na wyciągniętej dłoni, ziewając przy tym cicho.
- Kobiety chyba już tak mają - stwierdziłem, unosząc jednocześnie kąciki swych ust.
- Vanitas, tak mają nastolatki - dopowiedział trafnie mężczyzna, również delikatnie się uśmiechając. - Nie przejmuj się, to trochę potrwa, ale dziewczyna jeszcze będzie latać - stwierdził, idąc w ślady młodej pani doktor. - Przekona się ją jakoś - dodał ostatecznie również wychodząc.
Zanurzyłem twarz w otwartych dłoniach, sam chyba do końca nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć. Oszukiwać ją, że wszystko będzie dobrze, czy też powiedzieć o możliwości najgorszego... Cholernie gubię się w tym wszystkim. Moje życie zmieniło się o jakieś sto osiemdziesiąt stopni w ciągu kilku godzin. Czuję, za zaraz dostanę swoistego pierdolca od natłoku nowych problemów.
Podniosłem się gwałtownie na równe nogi, opuszczając jednocześnie ręce. "Jakoś to będzie" - pocieszałem sam siebie, robiąc kolejne kroki ku schodom, a następnie ku łazience. Bądź co bądź ten burdel sam się nie posprząta... A i myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby wzięcie sobie kąpieli na odstresowanie. Mam w końcu trochę czasu zanim ta dojdzie do siebie i się obudzi. Później może być tylko gorzej, a chwila dla siebie stanie się marzeniem... Co z tego może wyjść?
<Imoo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz