- Nie podoba mi się ta dziewczyna - oznajmiła naburmuszona Lamii. Była zła, że Medicore powstrzymał ją od pokazania tej smarkuli, gdzie jest jej miejsce.
- A mi nie podoba się twoja postawa - syknął pół-ptak. - Jednakże cię toleruję.
- Ooh? Wiec teraz to ty jesteś ten dobry i łaskawy, a ja ta zła? - Królica obróciła się do skryby, a jej uszy obróciły się, przypominając teraz wyglądam raczej rogi, niż puchate talerzyki, którymi były zwykle.
- Jeśli jeszcze nie zauważyłaś, robisz wstyd swojemu mistrzowi - Medicore przybrał obojętny wyraz dzioba i zrobił nim ruch w kierunku czytającego Arcymaga. A przynajmniej w miejsce, w którym czytający Arcymag znajdował się jeszcze przed sekundą. Stwór drgnął, a uszy Lamii opadły zupełnie. Rozejrzała się gwałtownie, nerwowo poruszając noskiem, jednak jej niepokój szybko się uciszył, gdy zlokalizowała demonicznego władcę przy tamtej służce.
A więc to Malum chciał mi pokazać. Cythian'dial przyglądał się pół-elfce, jakby oceniał zwierzę, wystawione na sprzedaż. Choć osobiście nie widzę tutaj nic aż tak fascynującego.
Dziewczyna, dotąd sparaliżowana strachem, poruszyła się zatańczyła tango i wystepowała "Morskie opowieści" i zrobiła ruch, jakby chciała uciec, jednak zrezygnowała widząc najbardziej drapieżne spojrzenie, jakie kiedykolwiek w życiu udało jej się zauważyć, w oczach królika. Poczuła się, jakby łańcuch pokarmowy z jakiegoś powodu został odwrócony i ten uroczo wyglądający zwierzak nagle znalazł się na jego szczycie.
Nie musisz się obawiać. Arcymag zrobił krok do przodu, na co dziewczyna zareagowała ruchem w przeciwnym kierunku. Cythian'dial zatrzymał się i uniósł dłoń do góry. Cień za plecami dziewczyny zgęstniał i popchnął ją w kierunku czarnoksiężnika, przewracając przy tym na kolana. Myśli w głowie Lottielle kotłowały się z zawrotną prędkością. Była przerażona, zdezorientowana, a jednocześnie zdeterminowana i wściekła. Ledwie wyrwała się z niewoli i nie zamierzała ponownie do niej trafić. Spojrzała z posadzki na niską postać władcy Temeni, który z tej perspektywy... dalej wydawał się bardzo niski, jednak był przynajmniej trochę wyższy od klęczącej dziewczyny. Pochylił się nieco i dotknął jej czoła.
Gwałtownie wokół pół-elfki zapłoną ognisty krąg zmuszając Arcymaga do cofnięcia się przed światłem, a sama dziewczyna poderwała się na równe nogi i wyskoczyła z niego, pędząc w kierunku wyjścia.
Złapcie ją. Rozkazał Cythian'dial i obaj strażnicy gwałtownie ruszyli ze swojego miejsca. Medicore zamachał skrzydłami i bezszelestnie, jak sowa poszybował między regałami, Lamii zaś skoczyła, robiąc masywne susy. Lotte jednak pierwsza dopadła drzwi i zatrzasnęła je za sobą, co na chwilę powstrzymało pościg. Jednak nie na długo. Obaj słudzy zniknęli z pola widzenia Arcymaga, który usiadł ponownie na fotelu i wziął do ręki uprzednio przeglądaną książkę.
[...] Lottieille biegła, nie oglądając się za siebie, jednak niemal czuła na swoich plecach oddechy prześladowców. Może i znała rozkład budynku lepiej od nich, jednak tamci nadrabiali to swoją szybkością i doskonałym słuchem, którym mimo swojej wady odznaczała się Lamii. W przypływie desperacji dziewczyna zdecydowała skierować swoje kroki...
(Lottielle? Dokąd postanowiłaś zwiać przed naszą parką? :3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz