Strony

czwartek, 31 stycznia 2019

Od Akroteastora do Kiirana

  Awanturnik wyglądał na coraz bardziej poirytowanego i zmęczonego całą tą wymianą zdań. Akroteastorowi również nie była ona na rękę jednak wiedza, że młodzieniec również nie czerpie z niej przyjemności była niezwykle budująca. Duma Morteo wiele zdążyła już wycierpieć i każde poniżenie, na jakie mógł sobie pozwolić z pozycji jeńca dawało mu poczucie pewnej satysfakcji.
- Dobrze. - Kiiran patrzył na maga z niebezpiecznymi błyskami w oczach. - Więc pozostał nam tylko go odnaleźć i zgładzić.
- MOJA OSOBA NIE PRZEPOMINA SOBIE, COBY ZGODZIŁA SIĘ NA COŚ TAKIEGO. - Zauważył stanowczo stwór, jednocześnie wiedząc, że jego słów nie popiera żadna moc, która mogłaby mu pozwolić nie zgodzić się z awanturnikiem.
- Posłuchaj Aktorze, masz dwie opcje. Albo pomożesz mi pozbyć się tamtego demona, albo cię zabiję. - Chłopak spojrzał stanowczo w oczy maga, a Akroteastor odwzajemnił się tym samym. - I nie próbuj uciekać. "Twoja osoba" jest na tyle charakterystyczna, że nie ważne gdzie uciekniesz, w końcu cię odnajdę.
  Morteo dalej wpatrywał się nieruchomo w Kiirana. Awanturnik na pewno przywykł do zabijania bestii i miał rację co do tego, że osoba maga była dość rozpoznawalna i na pewno wielu by się znalazło, którzy chcieliby mu pomóc... jednak Akroteastor nie żyłby tak długo, gdyby nie wiedział, jak radzić sobie z takimi typkami. Podjął więc decyzję. Nie zamierzał walczyć z demonem i narażać swojej skóry, jednak nie zamierzał też ginąć w tym miejscu. Przez myśl mu nawet przemknęło, że lochy straży miejskiej wcale nie byłyby takim złym miejscem.
- ZGODA, ZOBOWIĄZUJĘ SIĘ WSPOMÓC CIĘ W TEJ WYPRAWIE - powiedział wreszcie. - A TERAZ MNIE ROZWIĄŻ.
(Kiiran? A zatem?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz