Strony

wtorek, 17 marca 2020

Od Misericordii do Matriasena

Misericordia spojrzała na niego z dziwnym wyrazem twarzy. Nie rozumiała ani słowa z tego co próbował jej wytłumaczyć.
- Powtórz, ale w prostszy sposób – zażądała nadal patrząc na niego jak na wariata
- Marchew należy do hemikryptofitów co powoduje, że w procesie epizoochorii…
- Dobrze, wystarczy. – to było za wiele dla biednego warzywa, które większość z tych słów słyszało po raz pierwszy w swoim krótkim życiu – Może lepiej to narysuj.
Wręczyła mężczyźnie kawałek papieru i ołówek, których jeszcze chwilę wcześniej chciała użyć do napisania listu do cesarza. Uwolniła mu ręce i z zaciekawieniem oglądała wzory, które wychodziły spod jego rąk. Na nieszczęście dla marchewki schemat nie był nawet trochę czytelniejszy niż słowne wyjaśnienie. Prawdę mówiąc przypominało to trochę wzór zostawiony przez muchę, która wpadła do atramentu i ktoś wyciągnął ją na czystą kartkę papieru. Od centralnej plamy odchodziła siatka poplątanych linii porozrzucanych bezładnie na papierze, a wszystko to poopisywane jakimiś bliżej niezidentyfikowanymi symbolami i napisami. Właściwie jedyne co była w stanie rozpoznać, to litery ludzkiego pisma, które nie tworzyły żadnych sensownie brzmiących słów oraz licznie strzałki pokazujące kierunek… Czegoś. W końcu Matriasen  skończył swój rysunek i zadowolony wręczył go dziewczynie. Ta wzięła go do rąk, obejrzała z każdej możliwej strony, zaczęła przekręcać kartkę na różne strony mając nadzieję, że schemat magicznie zacznie przypominać cokolwiek zrozumiałego. Po kilku minutach poddała się, nie była w stanie tego rozczytać. Zrezygnowana musiała przyznać, że potrzebuje pomocy tego dziwnego człowieka jeśli chce pomóc marchwiom, a może nawet przywrócić do życia swoją rodzinę, której śmierć widziała wtedy w ogródku… Postanowiła jednak upewnić się, czy ten schemat na pewno wykracza poza jej zdolności zrozumienia. Pokazała uwięzionemu mężczyźnie jakiś punkt pośrodku bezkształtnego skupiska linii i zapytała:
- Co to jest?
- To jest stworzeń od kultywatora plazmatycznego biomasy. Przekształca on nukleotydy egzoenergetyczne na peonitynę przy założeniu spełnionego trzeciego prawa Yanniego Mehr. Powoduje to wzrost energii w połączeniach celucytoidalnych co wywołuje efekt metonityczny w politektydach trifluktuozy.
Pokiwała głową z udawanym zrozumieniem.
- A to?
- W tym miejscu gleonityna zmienia strukturę na fleanityczną i zostaje wtłoczona to dimagnitydów pleozy.
Jeszcze raz spojrzała na schemat, przyjrzała się dokładnie mężczyźnie i zadecydowała.
- Mam pewną propozycję. – zaczęła – Ja cię uwolnię, a ty pomożesz mi w przywróceniu życia moim kre… Kilku marchwiom, które zostały brutalnie zamordowane żeby ludzie mogli się pożywić.
- A kiedy dokładnie te marchewki zostały zerwane? I masz może je gdzieś przy sobie?
- To było kiedy się uro… Kiedy podróżowałam po Temenii kilka miesięcy temu. Mam ze sobą to – Wyciągnęła skórzaną sakiewkę, którą nosiła zawieszoną na szyi i niezwykle delikatnie wyjęła z niej ususzony kawałek natki z marchewki.
- To trochę za mało – mężczyzna pokręcił głową – Moja maszyna nie jest w stanie zregenerować całego warzywa na podstawie fragmentu tkanki, a jedynie przywrócić do życia martwe komórki. Przykro mi.
Zmartwiona dziewczyna schowała z powrotem szczątki marchwi i już miała iść w kierunku wyjścia, kiedy wpadł jej do głowy jeszcze jeden pomysł.
- A może dałoby się tak… – zaczęła nieśmiało – Czy jeśli zgodzę się na pomoc w eksperymentach, to dasz radę ulepszyć swoją maszynę tak, że będzie możliwe ożywienie tej marchwi przy pomocy tego, co mam?
- Zobaczę co da się zrobić – powiedział Matriasen z uśmiechem na ustach – Umowa stoi.
(Matriasen?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz