Strony

wtorek, 15 września 2020

Od Orelli do Cythian'diala

Poradzę sobie sama — odparła Orella, choć w jej głosie nie było cienia przekonania. Poprowadziła klacz dalej, miętosząc lejce w zmarzniętej dłoni. — Niewiele mam już do stracenia — dodała, oczekując, że stworzenie zostanie za nią i zniknie gdzieś we mgle. Ta wydawała się jeszcze gęstsza, jeszcze bielsza i jeszcze bardziej dusząca.
Satyrka opuściła wzrok, choć wydawało się, że jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa. Jednak milczała. Orelli zaś zrobiło się głupio.
— Nie mogę ci pomóc. Nie potrafię. Nie mam niczego, co mogłabym ofiarować, byś odnalazła swoją… siostrę. Jestem z daleka, nie znam tych ziem, ani obyczajów ich mieszkańców — rzuciła kobieta, zatrzymując się i spoglądając za siebie przez ramię. — W Temeni na ludzi czeka tylko jedno…
Wreszcie odwróciła wzrok od satyrki. Trudno jej było wyczytać jakiekolwiek emocje z pustych oczu stworzenia. Jeśli jakiekolwiek tam gościły.
— Nie przyszłam walczyć, przyszłam błagać o litość — dopowiedziała Orella, wreszcie bezradnie rozkładając ręce i starając się usprawiedliwić. — Nie…
Wiatr dmuchnął niespodziewanie, przewracając kobietę na bok klaczy. Mara zarżała, zamaszyście wywijając ogonem i zadreptała w miejscu, robiąc krok do tyłu.
Na środku ścieżki pojawił się masywny gad, nie większy od kuny. Orella zrobiła kilka kroków w tył, patrząc na srebrzyste ciało zwierzęcia niemal lśniące na tle czarnej ziemi.
Tak, jak przedstawiony był herb Martelów.
Orella położyła dłoń na rękojeści miecza, zdecydowanie popychając klacz w bok.
Gad zasyczał, przekrzywiając głowę. Żółte oczy wpatrywały się prosto w nią, a małe pazurki żłobiły ziemię. Z paszczy wysunął się czarny język. A potem rozpłynął się w powietrzu.
— Co do… — mruknęła kobieta, zatrzymując się w pół kroku. — Zniknął, po prostu zniknął…
Orella spojrzała na satyrkę, potem znów na miejsce, w którym przed momentem znajdowało się zwierzę. W końcu pokręciła głową i gładząc siodło, westchnęła.
Mgła zgęstniała, nie mogła wsiąść na klacz. Wszystko wskazywało na to, że przed nocą nie uda się jej opuścić doliny. 
(Cythian'dial?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz