Strony

poniedziałek, 7 stycznia 2019

Od Takako do Lexie & Mer

Postanowiłam wyruszyć, przygotowania nie zajęły mi długo. Podałam również szczegółową instrukcję lekarzy co mają robić. Wreszcie miałam zamiar uniknąć jakichkolwiek komplikacji jak i zmniejszyć liczbę zgonów. Co prawda miałam pewne obawy co do zabrania Mer i Lexie nie na wzgląd, że by nas spowalniali, ale może bardziej przydali by się tutaj niż mnie. Poza tym nie chciałam, aby coś się im stało. Jednak nie chcąc się sprzeciwiać, postanowiłam ich wziąć ze sobą.
- Yuzu musimy dotrzeć tam jak najszybciej, Ryuu czy mógłbyś użyć swoich mocy, aby dodać trochę prędkości koniom, proszę - powiedziałam szeptem do nich z uśmiechem na twarzy.
Nie przewidywałam niczego złego, zawsze myślałam pozytywnie, ale coś w głębi mnie mówiło, że wydarzy się coś niespodziewanego. Ruszyliśmy, gdy tylko ja usiadłam na Yuzu. Ryuu pilnował tyłów i pomagał koniom w razie jakichkolwiek przeszkód na drodze czy też przy użyciu magii pomagał im regenerować siły.
Temenia nie znajdowała się daleko, a dotarcie do szamana nie było trudne, gdyż każdy go znał. Mieszkał przy samej granicy, w pewnej jamie przy najbliższym lesie. Tuż koło jego drzwi do jamy rosły przeróżne kwiaty o kolorze czarnym. Dotarliśmy tam bez najmniejszych przeszkód co mnie zaskoczyło, zupełnie tak jakby wszyscy czekali na nasz przyjazd i chcieli się zmierzyć we większej grupie przeciwko nam. Stanęliśmy przed jamą. Każdy zszedł ze swojego pojazdu.
- Bądźcie ostrożni na kwiaty jak i na wasze otoczenie - powiedziałam trochę ciszej. - Przy okazji wypijcie to - podałam im dwie małe buteleczki.
- A co to jest? - zapytała się Lexie.
- Pomoże wam przezwyciężyć zapach kwitów jak i ich działanie na was. Nie bez powodu są one tutaj i to w dodatku czarne - uśmiechnęłam się delikatnie.
Wysunęłam się bardziej w przód. Stanęłam prosto przed wejściem od jamy. Pozostali byli za mną. Wywołanie Szamana nie było zbyt trudne.
- Szamanie, to ja Neko! - uniosłam tak wysoko głos jak tylko mogłam. Niestety dostałam brak odpowiedzi słownej, ale za to do okoła nas pojawili się ludzie chcący zmusić nasze odejście.

<Lexie? Mer?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz