To wyglądało jak duży problem. Lexie rozumiała racje dziewczyny, ale z drugiej strony miała swoje obowiązki. A król zapewne nie zrezygnuje tak łatwo z pomysłu odesłania księżniczki do jej królestwa. Szczególnie że nikt nie chciał mieć wroga w Królowej Aranayi.
Były już coraz bliżej zamku. Gwardzistka spojrzała na dumną posturę dziewczyny.
- Wiesz, że mogłabyś pani, czysto teoretycznie, ogłuszyć mnie i uciec - zasugerowała, odwracając spojrzenie i nieco nerwowo drapiąc się po narośli na ramieniu.
- W każdej chwili - odparła z uśmiechem. - Ale obiecałam, że wrócę z tobą do zamku.
- Cóż, skoro zamierzasz pani ze mną wrócić będę musiała nazajutrz wyruszyć razem z tobą do Aranayi. Przydzielono ci poza mną dziesiątkę zbrojnych. W tej podróży, jeśli zawiodę i nie zdołam doprowadzić cię na miejsce... odpowiedzialność będzie znacznie gorsza, niż ta, do której pociągnięto nas ostatnio. Jeśli teraz dotrzemy do zamku, będę musiała odeskortować cię do granic Aranayi. Aż do samej granicy nie będę mogła pozwolić ci się wymknąć. Chyba że uciekniesz mi teraz.
- A teraz, jeśli ucieknę, nie będziesz miała problemów? Nie dlatego za mną ruszyłaś? - dziewczyna uniosła brwi.
Lexie zamilkła. To była prawda. Mimo wszystko uczyniono nią odpowiedzialną za tą księżniczkę, aż do jej powrotu do ojczyzny. Niefortunnie, że ona tego nie chciała.
- Tak było, pani - odpowiedziała wreszcie na jednym tchu.
- Do granicy Aranayi mówisz... - księżniczka zamyśliła się.
- Pani. Na granicy będą czekać ludzie Królowej. Odbiorą cię z naszych rąk. Gdy będziesz pod ich opieką, moja rola jako twojego obrońcy się skończy. - Gwardzistka przełknęła nieco nerwowo ślinę. Nie podobało jej się, o czym rozmawiała teraz z Ayarashi. Wolałaby załatwić to jak należało. Upewnić się, że trafi do stolicy, by z czystym sumieniem zaraportować przed królem wykonanie misji. Ale rozumiała. Rozumiała pragnienie dziewczyny oderwania się od rodziny. I nie chciała być tą, która zmusi ją do powrotu do miejsca, którego nienawidziła.
Zamek był coraz bliżej.
- Za chwilę będziemy za blisko na cokolwiek - powiedziała bardziej do siebie, niż do księżniczki.
(Sugeruję, że jeśli chcesz zakończyć wątek, to ucieknij tutaj. Jeśli nie... albo idziemy za sugestią Lexie, albo jestem otwarta na twój pomysł xD Ayarashi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz