Zrobiło mi się ciepło, gdy mnie obejmował i pocałował. Usłyszałam ciche szmery i rozmowy dochodzące z lasu. Zapewne łowcy już nas spostrzegli i stwierdzili, że nie będę nam "przeszkadzać". Usłyszałam także chytry śmieszek, a po chwili szelest liści. łowcy zniknęli za drzewami, a Cyrus odsunął się ode mnie. Jego mina się nie zmieniła, dalej był tym samym dumnym smokiem, nie licząc tego, że wpatrywał się we mnie w milczeniu. Zabrał rękę, a ja patrzyłam na niego pytającym spojrzeniem. W końcu jednak podniosłam ręce do góry zachęcając go, do tłumaczeń. Nie będę przecież się na niego wydzierać, nie zrobił mi żadnej krzywdy, a to samo w sobie było dość miłe, ale...
Smoki to honorowe i dumne siebie stworzenia. Wątpię, by którykolwiek z nich pocałował byle kogo.
- Chciałem, by zostawili nas w spokoju - odezwał się w końcu przerywając ciszę. Pokiwałam powoli głową i wzięłam powietrza do płuc.
- I udało się - stwierdziłam i wróciłam na swoje miejsce przy ognisku. Owszem, zostawili nas samych, pewnie myśląc, że jesteśmy zakochaną parą, która zaraz się zacznie przy ognisku...
Nasze konie już dawno temu postanowiły się położyć i nieco odpocząć, a stworzonko przez chwilę nie uwagi zdążyło gdzieś zwiać. Szkoda, było takie urocze, że miałam ochotę go wpakować do swojego pomniejszającego woreczka i zabrać ze sobą. Ale niech wraca na łono natury, póki jakiś kretyński łowca go nie zestrzeli.
Między nami zapanowała cisza, którą postanowiłam przerwać. Wstałam i nachyliłam się nad ogniem.
- Widziałeś kiedyś jak czarownice odprawiały rytuały przy ognisku? - spojrzał na mnie i pokręcił przecząco głową. - A ja tak. I mam zamiar rzucić jakieś zaklęcie na łowców - na twarzy chłopaka pojawiło się rozbawienie.
- A masz w sobie jakąś cząstkę magii? - zapytał, na co się chwilę zamyśliłam.
- Były ploty, że mam anielskie korzenie... To ja sobie wymyślam, że miałam w rodzinie wiedźmę - stwierdziłam. Zaczęłam krążyć wokół ogniska. - No dobra... A teraz słuchajcie mnie gwiazdy i księżycu - zaczęłam majaczyć byle co, tworząc dziwne rymy, by koniec końców rzucić urok na każdego z łowców, który znajdował się w tym lesie. - Niech ciemność zasłoni im drogi, a strach zaślepi umysły... - mówiłam niskim głosem, po chwili stając za Cyrusem, który to oglądał z rozbawieniem. - Wstawaj - złapałam go za rękę i pociągnęłam do góry. - Smok w moim rytuale się bardzo przyda - stwierdziłam i kontynuowałam ten dziwny ciąg, który przez kręcenie się wokół ogniska i własnej osi, przypominał nieco taniec...
<Cyrek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz