Poczułem, jak jego ciało ociera się o moje. Przyklęknął na bruku. Na tym brudnym bruku. Przeze mnie wybrudzi sobie takie ładne spodnie... W sumie, to i tak całe jego ubranie powinno zostać wyprane z mojego powodu. Wszystko przez to, że postanowiłem się rozpłakać na środku rynku. Już słyszałem w głowie te śmiechy obcych ludzi i widziałem, jak wytykają mnie palcami.
- Hej, hej, hej. - Powiedział cicho ciemnowłosy, ledwie co poruszając ustami. Z tej perspektywy zobaczyłem, że są nawet kształtne i... Ładne. Jak na mężczyznę. Nawet te szwy nadawały mu silnego wyglądu.
- Po pierwsze, uspokój się, dobrze? Spójrz na mnie, odetchnij mocniej i uspokój się. -
Skupiłem się na głosie nieznajomego, który, o dziwo, pomagał mi się zrelaksować. Wzrokiem nadal błądziłem po jego twarzy, unikając kontaktu wzrokowego, gdybym jednak zamiast upragnionej czułości zobaczył nienawiść.
- Po drugie, co się dzieje i jak miałbym Ci pomóc? - Tym razem ton mężczyzny był łagodniejszy. Widząc, że podarowuje mi chusteczkę, z wdzięcznością otarłem nią łzy. Długo zastanawiałem się, jak mam sformułować odpowiedź. Zgodnie z ludowym porzekadłem, są trzy prawdy: cała prawda, pół prawda i... Oh, nie, tego słowa nigdy nie wypowiem! Potrząsnąłem delikatnie głową, wziąłem głębszy wdech i zdecydowałem się na uboższą wersję historii.
- Nazywam się Carreou i mam problem, który tylko ktoś taki jak pan może go rozwiązać. - Nie określiłem go dokładnie stwierdzeniem "Mag", gdyż ich odmian jest sporo, lecz liczyłem na to, że zrozumie, co mam na myśli. - Pewien człowiek, który mnie nie lubi.. Nie żyje.. - Zacząłem, coraz bardziej spuszczając wzrok. - I - I on chyba mnie nawiedza..-
Mężczyzna chciał coś powiedzieć, jednak w akcie paniki, że znowu powiedziałem coś nie tak, z moich ust wypłynął prawdziwy potok zdań. Zaczynając od przeprosin, przez wyzywanie samego siebie za bycie idiotą, dyskusję z piersią ciemnowłosego o praniu, kończąc na ponownym płaczu. Wszystko w ciągu kilku minut. Nowy rekord. Zaciskając dłonie na ramionach mężczyzny, dojrzałem w jego włosach pióra. Dotarło do mnie również, że też mam pióra. Ale inne. Idąc tą prostą matematyką, ten człowiek lubi pióra. Może dokonamy piórowego handlu?
Przygryzając wargę, wyrwałem niewielką lotkę ze skrzydeł i wsunąłem ją we włosy nieznajomego. Może ta decyzja była głupia, ale przynajmniej teraz ma większą kolekcję piór. I może będzie szczęśliwszym, piórowym człowiekiem. Zbierając się w sobie, spojrzałem mu głęboko w oczy, czekając na odpowiedź.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz