piątek, 21 sierpnia 2020

Od Akroteastora do Raggasha

Morteo patrzył na demona, próbując przeniknąć jego materię. I rzeczywiście ją przeniknął, bo ciało tamtego rozstąpiło się w miejscu, w które się wpatrywał. Akroteastor mógł się tego spodziewać. Wyglądało na to, że Raggash faktycznie miał na myśli to, co mówił. Co, pomimo że nie było do końca w smak nekromancie, było akceptowalne. Szczególnie że tak duża siła ognia była w istocie potrzebna stworowi, do osiągnięcia zamierzonych celów.
- DOBRZE. POŻĄDA PAN CZEGOŚ, CO DOPROWADZI DO ISTNEGO CHAOSU, PANIE AVEGASH? - Liivei zrezygnował z prób przyciskania demona. Byłoby wręcz głupstwem upierać się przy tym, gdy ten wyraźnie i uparcie zamierzał się trzymać wersji żartownisia.  - NIECHAJ NAJPIERWSZYM, KTÓŻ UNIESIE U SIEBIE DANINĘ BĘDZIE BARON GEODORF. CO PONADTO, NIECH SĄDZI, IŻ BYŁ TO JEGOŻ KONCEPT. NIECHAJ SKOMPROMITUJE SIĘ PRZED KRÓLEM NA NASZE BENEFICJUM I JEGO FURIE ŚCIĄGNIE NA SIEBIE.
- A pan znowu wraca do tego tematu? - zdziwił się demon. - Myślałem, że skończył pan uzgadniać z panem Elkanovem front działania.
- PAN ELKANOV NIE MUSI ZNAĆ KAŻDEGO RUCHU. TYM BARDZIEJ ŻE BĘDZIE TERAZ ZAJĘTY PRZYJĘCIEM. PAN TEŻ NIE MUSI, JEDNAKOŻ... - Morteo przerwał na chwilę, sięgając do poręcznej skrytki międzywymiarowej i wyjmując z niej Nekronomikon i składniki okultystyczne - ZADANIE WPROST IDEALNIE WPASOWUJE SIĘ W PROFIL PAŃSKIEGO ZAINTERESOWANIA. A MOŻE NAWET UŻYTEK ZROBIONY MÓGŁBY BYĆ Z KONCEPTU BUNTU CHŁOPSKIEGO?
- Chciałby mnie pan wysłać i beztrosko obserwować moje popisy, czy chciałby mnie pan wysłać i mieć z głowy moją irytującą osobę? - zapytał Raggash, rozkładając się na meblu w teatralnym geście rozpaczy. - Rani me serce ten brak poszanowania dla prawdziwej sztuki i kunsztu dowcipu, który gości mógłby rozruszać już na przyjęciu.
- NIE WĄTPIĘ - mruknął Akroteastor bez przekonania w głosie. - ACZKOLWIEK TALENT PAŃSKI LEPIEJ LŚNIŁ BĘDZIE NA SAMOTNEJ SCENIE - Jednym gestem rozsunął meble, robiąć na środku pokoju sporą wolną przestrzeń. - NIŻ PRZY TYM KOMIKU ELKANOVIE. - Gdyby stwór miał usta skrzywiłby się. Elkanov był kluczowym i niezbędnym elementem planu, był złem koniecznym, które trzeba było tolerować. Kolejnym gestem zwinął dywan, odkrywając ciemne kamienie posadzki. - OBAWIAM SIĘ, ŻE STĘŻENIE ŻARTU W PREZENCJI WAS OBU MOGŁOBY OKAZAĆ SIĘ SZKODLIWE DLA NAS WSZYSTKICH. - A szczególnie dla mnie, dodał w myślach. - MOJA OSOBA NIE SPECJALNIE MA MOŻLIWOŚĆ PORUSZANIA SIĘ PO KRÓLESTWIE, Z TEGO WIĘC MIEJSCA WESPRĘ PANA W KAŻDY MOŻLIWY SPOSÓB - oraz dopilnuję, by baron Elkanov pchał sprawę w korzystnym dla nas kierunku, a nie w korzystnym dla tego demona kierunku. Akroteastor ocenił wzrokiem odsłonięty fragment pokoju. Raggash również to uczynił.
- Lepiej panu do twarzy było ze szkarłatem fotela, panie Akroteastor - skomentował. - Szary odcień kamieni źle rezonuje z pańską bladą czaszką i gubi pana szare cielsko, które na nim spoczywa. Pana scena zdecydowanie musi być bardziej kolorowa. 
  Nekromanta obrzucił go zmęczonym spojrzeniem i sproszkowanym srebrem rysować potrójny krąg Hexotekla, uzupełniony o runy czwartego projektu dynastii Goo. Po czym przywołał ogień, którego gorący powiew osmalił świeżo usypany kształt i przy okazji wąsy Raggasha, które jeszcze przed chwilą nie istniały na twarzy demona.
- JAK MÓWIŁEM - Morteo z zadowoleniem stał w środku swego dzieła. Krąg wyszedł dobrze, jak na tak polowe warunki. I nawet żaden mebel nie ucierpiał w procesie przypiekania, co przypisał jako duży sukces. - STĄD BĘDĘ PANU ASYSTOWAŁ. ZECHCE PAN UDOWODNIĆ SWÓJ RZEKOMY GENIUSZ KOMEDIOWY, PANIE AVEGASH?
- Rzekomy? Uraża pan moje uczucia, panie Akroteastor - demon teatralnym gestem przyłożył dłoń do skroni, ale zaraz potem uśmiechnął się. - Udowodnię panu coś, czego nigdy by pan nie przyznał przed nikim. - Zaczął powoli rozmwyać się od dołu.
- A CÓŻ TO TAKIEGO, PANIE AVEGASH?
- Że poczuciem humoru można zwojować świat! - Demon zniknął, pozostawiając morteo samego w pokoju.

WĄTEK ZAKOŃCZONY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz