- Powinnam być w stanie rozróżnić zioła, gdyż jestem w stanie rozpoznać je po zapachu. Mogę również podlać kwiatki, ale to i tak mogę zrobić źle... - zaczęła wymieniać po chwili
- Jestem bezużyteczna we wszystkim, jakim cudem mogę komuś pomóc gdy to wszyscy wciąż pomagają mi?
Z ukrywaną niechęcią wysłuchałam tej depresyjnej mowy. Ślepota a paraliż to co innego. Takako wróciła na ziemię i zwinęła się na niej w kulkę. Westchnęłam cicho. I co ja mam z nią zrobić? Uniosłam wzrok ku górze, oczekując jakiejś podpowiedzi od nieba. Czarne chmury przypomniały mi o czymś bardzo ważnym.
- Wstań, bo się ubrudzisz. Pomożesz mi zdjąć pranie.
Zabrałam swoje oraz te przeznaczone dla dziewczyny kosze i wiadra. Plony bez skazy zaniosłam do kuchni, a pozostałe zostawiłam na zewnątrz pod bocznymi drzwiami. Szybkim krokiem udałam się po duży kosz na pranie i przyniosłam go Takako. Następnie zaprowadziłam ją na miejsce, gdzie suszyło się pranie. Czym prędzej zaczęłam je zbierać, składać i wrzucać do kosza trzymanego przez dziewczynę. Gdy sznurki były już całkowicie pozbawione ciężaru, przeszłam z Takako do pokoju, w którym trzymałam ubrania dla służby i pościel. Następnie wróciłyśmy do przyjaciół dziewczyny. Zawołałam wszystkich ze sprzętem do domu, a tam dokonałam kolejnego podziału owoców. Goście otrzymali nowe, czyste ubrania i po przebraniu się w nie zostali zaproszeni do salonu. Rozpaliłam w kominku i poczęstowałam wszystkich winem własnej roboty. Następnie przeprosiłam gości na chwilę, informując ich, że idę coś przygotować. Zostawiłam z Takako i jej przyjaciółmi kruka. Sama wróciłam do kuchni, w której to przygotowałam placek z zebranych owoców. Przyniosłam go na tacy wraz z talerzami i widelczykami. Każdemu ukroiłam po kawałku, a na niewielkim talerzyku Diaval'a rozsypałam trochę kruszonki. Pogładziłam opuszkami palców czarne pióra. Następnie usiadłam na fotelu.
- Co was sprowadza w te strony, jeśli można wiedzieć?
<Takako? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz