poniedziałek, 21 października 2019

Od Lexie do Ayarashi

Gwardzistka nie patrzała na nią. Stojąc obok ławki księżniczki miała wzrok wbity gdzieś daleko w przestrzeń. Nie bardzo wiedziała, co powinna odpowiedzieć. Spojrzenie dzikich, niemal zwierzęcych oczu księżniczki wwiercało się boleśnie w jej osobę. Lexie odkaszlnęła nieco nerwowo, na prawdę źle się czuła w towarzystwie tej dziewczyny po całym tym czasie, w którym pomiatała nią jak szmatą.
- Wasza wysokość chciała się wykąpać - powiedziała wreszcie, desperacko próbując odwrócić jej uwagę od swojej osoby. - Jestem pewna, że łaźnia jest już gotowa.
  Ayarashi wygodniej rozsiadła się na ławce, obracając nieco na brzuch i wyraźnie zbliżając swoją twarz do nadal stojącej gwardzistki.
- A a a. - Wyciągnęła dłoń przed siebie i pokręciła palcem. - Nie ładnie tak nie odpowiadać na pytania, Lexie. Czemu się wymigujesz? To przecież nic takiego, nie sądzisz?
  Ogon księżniczki poruszał się nieregularnie, jakby żył własnym życiem. Strażniczka wiedziała, że kolejne próby sprowadzenia tematu na inne tury będą bezskuteczne, więc ponownie odkaszlnęła, przykładając dłoń zaciśniętą w pięść do ust i spuściła wzrok na Ayarashi.
- Nie jestem zbyt dobra w mówieniu o uczuciach, pani - odpowiedziała wreszcie nieco chłodniej, niż planowała.
- Spróbuj - zachęcała ją dalej księżniczka. - Nigdzie nie pójdziemy, póki tego z siebie nie wydusisz.
- To... dla mnie... - zaczęła powoli Lexie, ważąc każde wypowiedziane przez siebie słowo - niehonorowe, jak dotąd zachowywałam się względem ciebie, pani. Ciężko mi... przejść przez to... by odzyskać mój... wizerunek. W twoich oczach, pani.
  Te słowa może nie wyrażały pełni uczuć, targających kobietą, jednak były dostatecznie dobre. Może nawet więcej, niż dobre. Dopiero po ich wypowiedzeniu Lexie uświadomiła sobie, jak bardzo gryzło ją złe wrażenie, które musiała zrobić na zagranicznej księżniczce.
  Jej myśli przerwał szczery śmiech dziewczyny. Gwardzistka z niejakim zdziwieniem patrzyła na chichoczącą lisicę, której uszy położyły się na głowie, a ogon szaleńczo wirował w takt odgłosów radości.
- Przepraszam cię, Lexie. - Ayarashi otarła łezkę, która zebrała się w jej oku. - Jak już mówiłam, nie mam do ciebie żalu. Twój "wizerunek" - to mówiąc zakreśliła w powietrzu cudzysłów - nie ucierpi przecież tylko od czegoś takiego.
  Gwardzistka nie wyglądała na przekonaną jej słowami, jednak skłoniła się lekko, potakując.
- Pójdziemy zatem do łaźni, pani? - zasugerowała ponownie, mając nadzieję, że księżniczka postanowi nie drążyć tematu.
(Ayarashi?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz