czwartek, 1 sierpnia 2019

Od Crylin do Garada

Crylin wracała właśnie zmordowana z najcięższej misji w ciągu ostatnich miesięcy. Zabijanie na zlecenie nigdy nie było dla niej czymś przyjemnym. Tym razem nie miała wyboru, zabójstwa były dobrze płatne, a ona potrzebowała pieniędzy. W tak młodym wieku ciężko jej jest wychowywać siostrę, pracować i jeszcze dbać o siebie. Kończył się termin opłacania czynszu, tak samo lodówka zaczęła świecić pustakami. Nie pomagał również fakt, że dotychczasowe mikstury, które kupowała, nie poprawiały jej sytuacji z gojeniem ran. W drodze do karczmy przechodziła przez plac targowy w Merkez. Z daleka można byłoby dostrzec jej zmęczenie, nogi wlokły się niczym skazańcowi, jednak kątem oka dostrzegła znudzone dzieci przy jednej z bocznych alei. Zatrzymała się i westchnęła głośno, przywdziewając serdeczny uśmiech. Żwawo zbliżyła się do grupki i kucnęła przed nimi. Wszystkie dzieci od razu skupiły wzrok na zamaskowanej najemniczce.

- Dzieci, takie jak wy nie powinny być takie przygnębione. Może mogłabym wam umilić nieco czas? - Wystawiła przed siebie dłoń i zaczęła tworzyć ogniowe zwierzątka.

Dzieci zainteresowane podeszły bliżej, jednak te starsze nieco niepewnie. Pokazywała im mnóstwo sztuczek, przez co dzieciaki zaczęły wokół niej skakać. Nawet starsze przekonały się po otrzymaniu kryształowych figurek. Siedziałaby zapewne tak jeszcze dłuższą chwilę, gdyby nie pewna niebieska smuga, która rzuciła się jej w oczy.

Hiss? Tutaj? Chyba mam duże kłopoty...

Od razu kobieta pożegnała się z dziećmi i poprawiła swój kaptur. Starała się, jak najszybciej dostać do karczmy, aby oddać zlecenie. Obawiała się, że ktoś ją przyłapał na morderstwo i teraz jest na liście poszukiwanych. Sprawnie i szybko zaczęła kierować się do swojego celu, nawet trochę zbyt szybko. Wyczuwała, że ją obserwuje, wiec próbowała zgubić go w tłumie.

Do karczmy weszła zdyszana i pierwsze co zrobiła, to rzuciła parę fantów, człowieka, którego w ostatnich dniach zamordowała.

- Wykonałam zadanie, teraz należy mi się zapłata. - Warknęła, wystawiając dłoń.

- No proszę, a myślałem, że już nie wrócisz. Ten pułkownik musiał być dość słaby, skoro nie poradził sobie z kimś takim jak ty. - Barmanowi wyjątkowo nie pasowało, że Crylin wykonała zlecenie. Ścisnęła mocniej odznakę zamordowanego i zacisnęła zęby.

- Pieniądze... Natychmiast! - Wyjęła z pasa metalowy szpikulec i położyła pod jego szyję.

Od razu poskutkowało i kobieta odebrała swoje wynagrodzenie. Sprawdziła, czy kwota się zgadza i schowałam do swojej sakiewki. W tym czasie do karczmy zawitał hiss. Kiedy białowłosą go zauważyła, od razu zmieniła swoje miejsce, w tym czasie majstrując w atmosferze karczmy. Komuś podrzuciła czyjąś własność, tworząc spór. Jeszcze innej osobie nagadała kłamstw, aż w karczmie powstał ogromny gwar i bijatyki. Crylin chwyciła butelkę wina i rzuciła w niebiesko skórego. Pech chciał, by butelka jej się wyślizgnęła za wcześnie i zamiast uderzyć w mężczyznę, trafiła w belkę dokładnie nad jego głową, zalewają trunkiem. Kiedy na nią spojrzał, ta od razu zniknęła tylnym wyjściem, całkowicie zapominając o odznace zamordowanego leżącej na barze. Od razu pobiegła w najbliższą uliczkę, by chwilę odetchnąć. Wiedziała, że musi się teraz ukrywać przez jakiś czas. Jednak przekonała się już o upartości hissów... Nie będzie łatwo...

<Garad?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz