poniedziałek, 1 stycznia 2018

Od Takako do Aristaira

Zrobiłam dzisiejsze zadania, po czym wyszłam z zamku. Moi towarzysze towarzyszyli mi tak jak zawsze. Poszliśmy w stronę gór. Chciałam pozbierać kilka roślin leczniczych. Była to odpowiednia pora roku, aby zebrać rośliny, które były dostępne o tej porze i w tym królestwie. Usiadłam na grzbiet Yuzu, który sam mi to nawet zaproponował. W górach zaczęła się rozprzestrzeniać mgła, co nie za bardzo pomagała nam w poszukiwaniu. Zeszłam z Yuzu, gdy droga była już na równi oraz odpowiednia do pójścia. Szłam przed siebie, gdyż Yuzu i Ryuu zaczęli się ponownie się kłócić. Sama nie wiedziałam dokładnie dlaczego zaczęli się kłócić, ale co ja mogłam zrobić. Gdy się kłócili, ja nie miałam szans aby ich rozdzielić. Po jakimś czasie usłyszałam ciszę. Chłopaki jakby ucichli. Myślałam, że idą tuż za mną, ale najwidoczniej nie szli. Obejrzałam się za siebie.
- Chłopcy, jesteście? - zapytałam się, wyczekiwałam odpowiedzi, ale nie dostałam. - Chłopcy?
"Pięknie Takako, znowu się rozdzieliłaś z nimi" powiedziałam sama do siebie w myślach. Poszłam dalej przed siebie, jak nie oni mnie nie znajdą to ja znajdę ich jak będę wracała. Szłam w górę. Było mi coraz ciężej, ale czułam woń jednej z roślin. Nie dzieliła mnie duża odległość. Sama musiałam sobie dać radę. Po zrobieniu kilka kroków, wyczułam czyjaś obecność.
- ...Daj mi to co masz - zarządził chłopak, a ja podeszłam kilka kroków bliżej.
- Wybacz mi, ale nie mam za dużo przy sobie. Nie przygotowałam się na to, że kogoś spotkam. Możesz sobie wziąć to co przyrządziłam do jedzenia, ale roślin nie zjedz bo niektóre mogą być nawet trujące - odpowiedziałam spokojnie z delikatnym uśmiechem wyciągając rękę w stronę chłopaka, może nie precyzyjnie przed nim, ale miałam nadzieję, że w miarę w jego kierunku. Silny podmuch wiatru zrzucił kaptur z mojej głowy, a ja przeczytałam swoje włosy, które poczuły "wolność".

< Aristair? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz