poniedziałek, 19 października 2020

Od Mirajane do Lexie

 Nie chciałam pozwolić, aby dla Lexie stała się krzywda, kiedy wstała, więc próbowałam ją zatrzymać. Nie wiedziałam czemu, ale poczułam od niej... Chłód. Taki sam chłód jaki ja wydzielałam dla obcych pod wpływem klątwy. Zupełnie, jakby moja gwardzistka chciała się ode mnie oddalić. Ale ja... Ja nie chciałam na to pozwolić. Nie mogłam pozwolić, aby się odsunęła. Co z tego, że powinnyśmy być złączone tylko węzłem pracy. Bardzo mi na niej zależało, była dla mnie jak siostra, jak najbliższa osoba jaką kiedykolwiek miałam. Zauważyłam, że zachowuje się niczym na musztrze w zamku, a potem wykrzyczała te piękne słowa od których w moich oczach zajaśniały łzy. Wspaniała i wielka? Nie byłam wcale ani wspaniała, ani wielka. Byłam nikim, w końcu nie uratowałam mojego kraju, nie zrobiłam prawie nic...
- Lexie... Ale to nie jest prawda... Ja wcale nie... - powiedziałam, ocierając łzy. 
Popatrzyłam na nią. Była tak pewna tego co powiedziała, była z tego dumna i chciała wyznawać, że byłam taka, jak powiedziała. Ona zawsze myślała, że jestem cudowna, ale tak nie było. Narobiłam dużo bałaganu, więcej niż mogła sobie wyobrazić. Podeszłam do niej i złapałam jej dłonie, aby przestała salutować. Uśmiechnęłam się do niej, po czym po prostu przechyliłam głowę na bok.
- Dobrze wiesz, że jesteśmy na ty, dobrze wiesz, że jesteśmy blisko. Nie łączy nas praca, ale głębszy węzeł. Łączy nas przyjaźń, Lexie, łączy nas to, że oby dwie chcemy ochronić siebie nawzajem... I ja chcę ochronić też ciebie. - powiedziałam, kładąc dłoń na chitynie, jaka odstawała na jej skórze. - Jak się tym przejmujesz... Nie musisz. Dla mnie zawsze będziesz tą silną gwardzistką, która chroni mnie od złego i zawsze się mną opiekuje, bardziej niż ktokolwiek inny. Będziesz zawsze moją bohaterką... Moją i tylko moją. - dodałam, aby znowu ją objąć czule.
Moje ciało nadal wydawało się być nieco zimne, ale gdzieś z głębi, buchało z niego gorącem. Teraz moim celem było przeżyć dla Lexie oraz dla Mer. Dla nich. Potem odzyskać nasz zamek, nasze królestwo... Wtuliłam się mocniej w moją gwardzistkę i zamknęłam mocno oczy... Gdyby nie to, że kochałam kogoś innego... Na pewno pokochałabym ją...

Przepraszam cię Lexie... Ale naprawdę kocham Mer... I chcę z nim być, pomimo wszystko... Będziesz dla mnie bliska... Zawsze. Na zawsze.


Wierzyłam, że ona pomoże mi odnaleźć mojego ukochanego. Wtedy będziemy razem, nie pozwolę mojemu drugiemu gwardziście się od nas oddalić. Musiałam zacząć być liderem. Musieliśmy osiągnąć nareszcie coś więcej, niż latanie po królestwach. Trzeba było odzyskać Leoatle, ale wpierw, trzeba było odnaleźć mojego rycerza, abyśmy urośli w siłę.
- Lexie, jak wypoczniesz, wyruszymy na poszukiwanie Mer. Potem musimy spytać okoliczne miasta i królestwa, aby użyczyły nam pomocy w walce. Odzyskamy nasz dom. Potem ukoronuję się i zajmiemy się wszystkim od środka... - powiedziałam z powagą. - Musimy odzyskać Leoatle. Musimy odzyskać nasz dom, wywalczyć go i pojmać wszystkich zakażonych. Znajdę lek, aby ich wyleczyć z tego świństwa.
(Lexie? ^^) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz