sobota, 23 września 2017

Od Elandrina do Annamea'i

Jarmarki były dla Aidana okazją by spotkać się z innymi podróżnymi artystami i zostać na dłużej w jakiejś mieścinie. Zawsze liczył na to, że spotka jednego ze swoich nauczycieli, jednak ci, jak na złość, wydawali się omijać takie wydarzenia szerokim łukiem. Mało prawdopodobne, że im się nie chciało, takie dni był idealną szansą na zarobek lub rozsławienie swojej osoby. I nawet, gdyby dwójka artystów się nie lubiła, oboje by przyszli, po prostu ignorowaliby siebie nawzajem, a namioty rozstawili po przeciwnych stronach miasta. Dlatego też Aidan uznawał, że być może gdzieś w innym kraju działo się dokładnie to samo i starzy znajomi udali się tam, bo mieli bliżej. Jakby nie patrzeć nie każdy podróżował po całym świecie. Powodów mogło być wiele, dlatego również tym razem przyjął spokojnie, że nie zna innych ludzi obecnych na jarmarku. Choć był w stu procentach pewien, iż jeszcze do wieczora się do zmieni.
Jarmarki niosły też ze sobą dłuższą przerwę. Bowiem, gdy już dobiegały końcowi, choć niektórzy kuglarze rozchodzili się w swoje strony, inni zostawali by odpocząć. Młody elf należał do tej drugiej grupy. Po aktywnie spędzonych dniach wolał porzucić na dzień lub kilka swoją pracę i oddać się błogiemu lenistwu. Z reguły poza miastem, by mieć święty spokój i ciszę dla siebie. Asha również cieszyła się z tego czasu, jednak nigdy nie chciała zdradzić swojemu przyjacielowi dlaczego. Nie żeby robiło mu różnicę czy wie, czy nie. Jego towarzyszka lubiła odpowiadać na pytania nie udzielając odpowiedzi, więc z czasem dał sobie spokój z naciskaniem na to, by mówiła mu o większości rzeczy, które robi, gdy znika z zasięgu jego wzroku.
Tym razem tylko wiedział czemu wyfrunęła z namiotu zostawiając go samego. Doskonale wiedział jak łatwo jest ją rozdrażnić proponując zabawy z dziećmi. Tradycyjnie żartował, przecież gdy przemierzali Merkez kilkakrotnie obiecał jej, że młodocianych będzie trzymał od niej z daleka.
- Jestem spokojna, co? - parsknął pod nosem i przewrócił oczami wpatrując się w swoje ręce. - I oczywiście mam dobrą pamięć. Ostatni raz przypominałem jej obietnicę wczoraj. Starzeje się biedna.
Machnął ręką, jakby odganiając natrętną muchę i wrócił do rozpakowywania swoich bagaży. Poparzone dłonie bolały go trochę, ale nie miał czasu na siedzenie i martwienie się tym. Dzień trwał, minuty mijały, musiał się przygotować na swoje występy. Zabandażuje rany później, zresztą najpierw musiał znaleźć zapasowe bandaże, nie pamiętał, gdzie je wtrynił, za każdym razem były w innym miejscu. Jakby jakiś złośliwy chochlik przekładał je za każdym razem, w nadziei, że utrudni tym znacząco życie elfa.
Drgnął lekko, gdy nagle w wejściu do namiotu pojawiła czarnowłosa dziewczyna i zamrugał zdziwiony, gdy na jej ramieniu zauważył siedzącą Ashę. Samica feniksa rzadko tak spoufalała się z innymi ludźmi. Aidanowi sporo czasu zajęło przekonanie jej do siebie. Jednak w dziewczynie musiało być coś, co Asha uznała za wystarczające, by zapewne porozmawiać i przyprowadzić.
- O, znalazłaś Ashę - skomentował spokojnie i oderwał się od swoich rzeczy.
Dziewczyna nie odezwała się, ograniczyła się do prostego kiwnięcia głową. Małomówna z natury czy wstydliwa? Spytał się młodzieniec w myślach, jednak w tej chwili jego myśli zakłóciła Asha, która przeleciała szybko z ramienia dziewczyny i wylądowała obok niego.
- Zawstydzasz ją swoim głupim uśmiechem, wyglądasz jak zboczeniec - Prychnięcie, które usłyszał w swojej głowie rozbawiło go, ledwo zdusił śmiech.
- Czy ty aby nie przesadzasz moja droga? - odparł pewnie i skrzyżował ręce na piersi. - Ja tam nie widzę w sobie nic podejrzanego.
- Powinieneś w końcu dorosnąć...
- To nie ja biję ludzi, gdy mnie denerwują. - mruknął niewinnie i wzruszył ramionami. - Przecież wczoraj ci obiecałem, że dzieciaki się do ciebie nie zbliżą, a dziś tylko żartowałem.
- Przynajmniej coś zrobiłam, byś nie nabawił się żadnych zakażeń - fuknęła surowo. - Bo jak widzę nic nie zrobiłeś z oparzeniami tylko zająłeś się bzdetami. Annmea zaoferowała swoją pomoc.
- Oh? - Mężczyzna zwrócił się w stronę dziewczyny momentalnie przypominając sobie o jej obecności. Faktycznie, trzymała przy sobie torbę, najprawdopodobniej z ziołami i moździerz. - Czyli umiesz zrobić coś z tymi oparzeniami - odezwał się i przechylił głowę z zaciekawieniem przyglądając się przybyłej.
Ponownie odpowiedziała tylko kiwnięciem i bez zbędnych słów oraz ruchów zajęła się mieszaniem składników, które ze sobą przyniosła. Cisza trochę irytowała Aidana, ale nie zraził się małomównością Annmea'i, zapewne dziewczyna na początku była zamknięta w sobie. Z czasem powinna się otworzyć, zawsze tak jest z cichymi osobami. Usiadł więc blisko niej i przez chwilę obserwował, co robi.
- Może umilimy sobie ten czas rozmową? - zapytał w nadziei, że odezwie się choć na chwilę. - Jesteś jedną z artystek? - Usłyszał w swojej głowie westchnięcie z nutą politowania, na co uśmiechnął się szerzej rozbawiony. Asha zapewne sądziła, że szuka sobie ludzkiego towarzysza do dalszej podróży. Nie ukrywał, gdyby jakiś artysta, lub nawet osoba zajmująca się czymś innym, zechciała się do niego dołączyć z chęcią by na to przystał. Zwłaszcza pięknym damom nie umiałby odmówić.
- Można tak powiedzieć. Ale nie do końca. - Jej głos był delikatny i cichy, choć to drugie zapewne wynikało z zachowania Annmea'i wobec nieznajomych. Choć Aidan miał co do jej nieśmiałości wątpliwości, jej ruchy były pewne i dokładne. Nie wyglądała na onieśmieloną jego towarzystwem. - Może ty opowiesz mi coś o sobie? Skąd jesteś? I na ile zatrzymałeś się w Merkez? - zapytała szybko i skupiła się ponownie na tym co robiła.
Uniósł brew, ale nie oderwał spojrzenia od czarnowłosej. Rozsiadł się wygodniej i westchnął cicho.
- Asha pewnie już ci powiedziała jak się nazywam, niemniej pozwolę sobie przedstawić się raz jeszcze. Jestem Wielki Aidan, podróżny kuglarz i rybałt, jednak to jest raczej oczywiste. Jestem prostym podróżnikiem, pochodzenie nie ma dla mnie znaczenia. Od tak dawna jestem w podróży, że mogę tylko powiedzieć, że moim domem jest cały świat. - Przerwał na chwilę, by przemyśleć odpowiedź na ostatnie pytanie. - Na ile tu zostanę? Kto wie? Na dzień, dwa? Może na tydzień, jeśli będę chciał po jarmarku odpocząć. Zresztą bardzo tu ładnie, miło by było pozwiedzać okolicę. - Przeciągnął się leniwie. - Jeżeli chcesz jeszcze czegoś się dowiedzieć pytaj śmiało, mogę odpowiedzieć na wiele pytań. Jednak mogę teraz zapytać o ciebie? Co tak piękna dziewczyna robi na jarmarku, oprócz zajmowania się ranami nierozważnych ludzi? Mieszkasz gdzieś w okolicy? Czym zajmujesz się na co dzień?

Annmea?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz