Nehir zdecydowanie posiadał swój urok. Zresztą jak każde inne państwo, wszystkie miały w sobie coś, co sprawiało, że Aidan bardzo je lubił lub uwielbiał. Jeszcze żadne nie zdobyło u niego negatywnej opinii. Co prawda nie odwiedził jeszcze wszystkich, te najbardziej go ciekawiące zostawił na koniec swojej pierwszej wycieczki dookoła świata. Więc przed nim były jeszcze Mantrikar, Cellan, Sharr, Khayr, Ziyou i Darawa, do której aktualnie zmierzał. Z początku chciał ją zostawić na koniec, ale plotki, które słyszał, sprawiały, że cierpliwość zżerała go od środka, musiał tam dotrzeć jak najszybciej, by przekonać się, że to co mówią to prawda. Przy okazji wzbogaciłby się w nowe historie, te z pewnością jeszcze bardziej zaciekawiłyby potencjalnych widzów. Kto by nie chciał posłuchać o tym, co mieszka w Darawie. A i sam młodzieniec chciał na własne oczy zobaczyć to miejsce.
- Asha, mam nadzieję, że dziś nie uciekniesz na polowanie przed przedstawieniem - mruknął cicho do feniksa siedzącego na jego ramieniu i uśmiechnął się szeroko do młodej dziewczyny, która przyglądała mu się, gdy ją mijał. - Dziś sam przyszykowałem dla ciebie posiłek, nie musisz się nigdzie wybierać.
- Jeśli znowu pozwolisz grupie młodocianych ciągać mnie za ogon i wyrywać pióra to nie licz na moją pomoc w twoich zabawach. - Usłyszał poważny i obrażony głos w myślach na co parsknął. - Jak cię to bawi mogę polecieć już teraz. Tylko nigdy więcej mnie nie zobaczysz.
- Oh, nie rób mi tego! - Stęknął męczeńsko, choć dało się zauważyć, że tylko udaje. - Obiecuję, dziś młodzi się do ciebie nie zbliżą. Dziś będziesz musiała tylko przestraszyć widzów, przelecieć blisko ich głów z zapalonymi piórami i strząsnąć kilka iskier.
- Znowu historia o smoku? - Aidan mógłby przysiąc, że samica przewróciła właśnie oczami. Na pewno to zrobiła.
- Wiesz, że jest najbardziej lubiana - urwał, gdy żwawym krokiem wyszedł z uliczki na obszerny rynek miasta. Ludzie kręcili się wokół niego, czuł na sobie kilka zainteresowanych spojrzeń, a troje dzieci już od paru minut szło za nim, oczywiście zachowując pewien dystans.
Dziś dopiero tutaj przybył, zanim wkroczył do miasta pozwolił sobie wynająć pokój w tawernie poza mieściną i przebrać się w swoje "robocze", kolorowe ciuchy. Aktualnie miał na sobie czarne spodnie i buty, błękitną, luźną koszulę i za duży płaszcz bez rękawów i kaptura. Ten element stroju w przeciwieństwie do reszty mienił się wszelkimi możliwymi kolorami za sprawą naszytych nań przeróżnych łatek i złoconych guziczków, które połyskiwały w słońcu. Dla ludzi mogło to wyglądać groteskowo, zwłaszcza w połączeniu z brązowym kapeluszem i wetkniętym doń pawim piórem. Jednak Aidan czuł się w takim stroju lepiej, przecież starał się być radosnym, kolorowym człowiekiem, który pragnął zabawiać ludzi swoimi historiami i przedstawieniami. I ponoć mu to wychodziło.
Gestem nakazał Ashy wzbić się w powietrze i krążenie w okolicy. Jeśli faktycznie chciał, by zaskoczyła ludzi, musiała na jakiś czas zniknąć, a obecni na rynku zapomnieć o jej obecności. Aidan natomiast przysiadł z boku na bruku i rozejrzał się po okolicy. Położył obok nogi płócienny worek, z którym przyszedł, wyciągnął niego flet i dla rozgrzewki odegrał krótką, ale skoczną, melodyjkę. Przyciągnął tym uwagę kilkorga przechodniów, do każdego zainteresowanego uśmiechał się szeroko i witał skinieniem głową.
- Dobra... - mruknął pod nosem po kilku minutach, zerwał się z bruku i poprawił rozpuszczone włosy. Wokół niego stało już kilka osób, głównie były to dzieci. Jednak jego nagły ruch i przerwanie gry sprawiły, że poruszyły się zaciekawione, jakby licząc na coś jeszcze.
Aidan podszedł do jednego z chłopców i przykucnął obok niego.
- Czy chciałbyś młodzieńcze usłyszeć pewną historię? - zapytał tajemniczo i nawiązał z wybranym z tłumu kontakt wzrokowy. - Historię o smoku, co spał na górze złota? - Powiedziawszy to wyciągnął monetę zza ucha dziecka i podał mu do ręki.
Chłopiec otworzył szeroko oczy i z niedowierzaniem pokazał pieniążek kolegom, z którymi przyszedł. W tym czasie kuglarz odsunął się od niego i podszedł do dziewczynki, która właśnie podeszła.
- Czy zainteresuje was historia, o młodzieńcu, który z łap tej chciwej i głodnej bestii ziejącej ogniem chciał uratować piękną księżniczkę? - We włosy malutkiej panienki wplątał mały kwiat wyjęty z pozornie pustej kieszeni płaszcza.
Kilkoro zainteresowanych przystanęło i podeszło do Aidana, powoli zaczynał powstawać tłum. Chłopak uśmiechnął się, nim historia dobiegnie końca widzów będzie wielu, dobrze, że miał przygotowane zapasowe przedstawienia, gdyby słuchacze chcieli więcej.
Rozejrzał się po ludziach wpatrujących się w niego i innych, którzy nie zwrócili jeszcze uwagi na szykujące się widowisko. Jego oko przykuła dziewczyna o kruczoczarnych włosach zaplecionych w warkocz. Pierwszy rzut oka starczył by rozpoznał w niej elfkę, spiczastych uszu nie dało się od tak przegapić. Nie widział jej twarzy zbyt dobrze, jednak wiedział, że będzie idealną, piękną księżniczką, bohaterką opowiadanej historii. Przez chwilę miał nawet wrażenie, że skądś ją zna. Nie miał jednak czasu na rozmyślanie o tych sprawach. Widownia czekała.
Niewiele myśląc rozbił o ziemię woreczek będący mieszanką zmielonych ziół, które stworzyły chwilową, różnobarwną mgiełkę. Wykorzystując ten element zaskoczenia przemknął przez tłum i delikatnie złapał młodą pannę za nadgarstek i ukłonił się jej wdzięcznie.
- Pozwoli pani, że wciągnę panią w wir historii, której nie da się zapomnieć - powiedział głośno i wyraźnie. - Nie pożałujesz poświęconego mi czasu, czcigodna księżniczko.
Nim zdążyła odpowiedzieć, pociągnął ją za sobą, po czym zamaszystym ruchem ręką wskazał i przedstawił zgromadzonym.
- Oto księżniczka z odległej kraju zwanego Farenią. Córka starego, kochanego króla, który sprawiedliwie rządził zapomnianym już dzisiaj królestwem. Zarówno ona, jak i jej ojciec, byli bardzo kochani przez swój lud. Oboje troszczyli się o bezpieczeństwo poddanych, codziennością były wyjazdy tej młodej damy do różnych miast, by móc spędzać czas wśród zwyczajnych ludzi, pomagać im i dowiadywać się, czego im brakuje. - Znów ukłonił się swojej aktorce i przerwał na chwilę, by wziąć głębszy wdech. - Mogłoby się wydawać, że nastały idealne dni w królestwie Farenii. Jednakże pewnego dnia, gdy księżniczka ponownie wyruszyła w podróż, zły smok potrafiący sypać iskrami ze swoich ogromnych skrzydeł, znany z grabieży, zaatakował królewski powóz i porwał niewinną dziewczynę!
Gdy tylko Aidan wypowiedział ostatnie słowo, głośny skrzek rozległ się na rynku, a tuż nad głowami słuchaczy śmignął feniks. Młody mężczyzna mógł przysiąc, że słyszał kilka zaskoczonych i wystraszonych krzyków. Kilka osób wzięło też głębokie wdechy, kiedy płonący ptak przysiadł na ramieniu księżniczki przedstawienia i zamachnął się skrzydłami. Iskry i ciepło ognia, które się przy tym pojawiły, nawet Aidan poczuł na swoim policzku, więc wraz z widownią odsunął się o kilka kroków. Wiedział jednak, że nie musi obawiać się o elfkę wciągniętą w przedstawienie, Asha została zaznajomiona z faktem, że oboje mogą mieć problemy, jeśli przez przypadek zrobią komuś krzywdę.
Mimo wszystko nie spuszczał wzroku z twarzy dziewczyny, nie chciał, by zbytnio przestraszyła się siedzącego na jej ramieniu stworzenia. Feniksy nie były czymś pospolitym, obecność takiego osobnika potrafiła zaszokować bądź przestraszyć. A rybałt nie chciał siać paniki, nie o to mu chodziło.
- Płonąca gadzina porwała księżniczkę i zabrała do swojej góry, w której dotychczas mieszkała, śpiąc na swoim skradzionym złocie. Król, gdy tylko doszła go wiadomość o porwaniu jedynego dziecka posłał gońców we wszystkie strony świata z wiadomością, że odda część królestwa i rękę córki temu, który wyzwoli ją z łap potwora i zgładzi tę bestię, by nie zagrażała już nikomu więcej. - Asha ponownie zaskrzeczała groźnie po tych słowach, a Aidan ponownie przeleciał wzrokiem po tłumie. - Czy znajdzie się jakiś dzielny ochotnik, który wyzwoli piękną niewiastę?
Rozejrzał się po ludziach wpatrujących się w niego i innych, którzy nie zwrócili jeszcze uwagi na szykujące się widowisko. Jego oko przykuła dziewczyna o kruczoczarnych włosach zaplecionych w warkocz. Pierwszy rzut oka starczył by rozpoznał w niej elfkę, spiczastych uszu nie dało się od tak przegapić. Nie widział jej twarzy zbyt dobrze, jednak wiedział, że będzie idealną, piękną księżniczką, bohaterką opowiadanej historii. Przez chwilę miał nawet wrażenie, że skądś ją zna. Nie miał jednak czasu na rozmyślanie o tych sprawach. Widownia czekała.
Niewiele myśląc rozbił o ziemię woreczek będący mieszanką zmielonych ziół, które stworzyły chwilową, różnobarwną mgiełkę. Wykorzystując ten element zaskoczenia przemknął przez tłum i delikatnie złapał młodą pannę za nadgarstek i ukłonił się jej wdzięcznie.
- Pozwoli pani, że wciągnę panią w wir historii, której nie da się zapomnieć - powiedział głośno i wyraźnie. - Nie pożałujesz poświęconego mi czasu, czcigodna księżniczko.
Nim zdążyła odpowiedzieć, pociągnął ją za sobą, po czym zamaszystym ruchem ręką wskazał i przedstawił zgromadzonym.
- Oto księżniczka z odległej kraju zwanego Farenią. Córka starego, kochanego króla, który sprawiedliwie rządził zapomnianym już dzisiaj królestwem. Zarówno ona, jak i jej ojciec, byli bardzo kochani przez swój lud. Oboje troszczyli się o bezpieczeństwo poddanych, codziennością były wyjazdy tej młodej damy do różnych miast, by móc spędzać czas wśród zwyczajnych ludzi, pomagać im i dowiadywać się, czego im brakuje. - Znów ukłonił się swojej aktorce i przerwał na chwilę, by wziąć głębszy wdech. - Mogłoby się wydawać, że nastały idealne dni w królestwie Farenii. Jednakże pewnego dnia, gdy księżniczka ponownie wyruszyła w podróż, zły smok potrafiący sypać iskrami ze swoich ogromnych skrzydeł, znany z grabieży, zaatakował królewski powóz i porwał niewinną dziewczynę!
Gdy tylko Aidan wypowiedział ostatnie słowo, głośny skrzek rozległ się na rynku, a tuż nad głowami słuchaczy śmignął feniks. Młody mężczyzna mógł przysiąc, że słyszał kilka zaskoczonych i wystraszonych krzyków. Kilka osób wzięło też głębokie wdechy, kiedy płonący ptak przysiadł na ramieniu księżniczki przedstawienia i zamachnął się skrzydłami. Iskry i ciepło ognia, które się przy tym pojawiły, nawet Aidan poczuł na swoim policzku, więc wraz z widownią odsunął się o kilka kroków. Wiedział jednak, że nie musi obawiać się o elfkę wciągniętą w przedstawienie, Asha została zaznajomiona z faktem, że oboje mogą mieć problemy, jeśli przez przypadek zrobią komuś krzywdę.
Mimo wszystko nie spuszczał wzroku z twarzy dziewczyny, nie chciał, by zbytnio przestraszyła się siedzącego na jej ramieniu stworzenia. Feniksy nie były czymś pospolitym, obecność takiego osobnika potrafiła zaszokować bądź przestraszyć. A rybałt nie chciał siać paniki, nie o to mu chodziło.
- Płonąca gadzina porwała księżniczkę i zabrała do swojej góry, w której dotychczas mieszkała, śpiąc na swoim skradzionym złocie. Król, gdy tylko doszła go wiadomość o porwaniu jedynego dziecka posłał gońców we wszystkie strony świata z wiadomością, że odda część królestwa i rękę córki temu, który wyzwoli ją z łap potwora i zgładzi tę bestię, by nie zagrażała już nikomu więcej. - Asha ponownie zaskrzeczała groźnie po tych słowach, a Aidan ponownie przeleciał wzrokiem po tłumie. - Czy znajdzie się jakiś dzielny ochotnik, który wyzwoli piękną niewiastę?
Rahelia, kto ma być wybawcą?
I czy siorka rozpozna brata ze sklerozą czy nie?Onmachybazanikipamięci
I czy siorka rozpozna brata ze sklerozą czy nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz