niedziela, 10 grudnia 2017

Od Lucasa do Takako

Kolejny dzień bez obiadu, dachu nad głową czy nawet kąpieli. Po prostu cudownie. Jeśli tak dalej pójdzie, będę musiał sprzedać Płotkę. Kto by pomyślał, że w Merkez nie będzie żadnych zleceń?
"Bo co ma robić łowca potworów w świecie, który ma coraz mniej potworów?" - powiedział mi kiedyś pewien najemnik. Może coś w tym było.
Pociągnąłem klacz za uzdę, kiedy kierowana zapachem jedzenia zboczyła z głównej drogi. Ona także miała pusty żołądek.
- Przepraszam bardzo. - usłyszałem nagle bardzo blisko mnie
W brzuchu zaburczało mi jeszcze bardziej, kiedy pojawiła się iskierka nadziei...
- Słucham? - odwróciłem się
- Czy mógłbyś mi powiedzieć gdzie znajduje się jakieś spokojne miejsce, gdzie mogłabym coś zjeść? - zapytała białowłosa dziewczyna
Doskonale maskując zawód, wskazałem ręką w stronę wysokiego budynku.
- Widzisz ten budynek? Stoi w centrum ogrodów, nie znam spokojniejszego miejsca pani.
Twarz dziewczyny nagle przybrała nieodgadniony wyraz, nie była już tak radosna jak przedtem. Dopiero uważniej się jej przyglądając zauważyłem, że nie patrzy dokładnie w moje oczy ani żaden konkretny punkt...jakby nie widziała. Zamachałem jej ręką przed oczami, ale jej źrenice nie podążyły za nią odruchowo. Nagle mnie olśniło. Była niewidoma...
Nagle zrobiło mi się niewyobrażalnie głupio. Ty idioto, zadałeś jej pytanie, czy widzi...nie możesz jej tak zostawić, idioto.
- Ja...- zaczęła
Położyłem jej palce na ustach, żeby ją uciszyć, i złapałem za dłoń. Położyłem jej rękę na grzbiecie Płotki.
- To jest Płotka. Zaniesie cię w najspokojniejsze miejsce, jakie znam.
Pomogłem wsadzić jej stopę w strzemiona i podsadziłem na konia, po czym znów złapałem za uzdę i zacząłem prowadzić konia w stronę ogrodów.
- Dlaczego to robisz? - zapytała nagle
- I tak jadę w tamtą stronę - skłamałem gładko


[Takako?]

1 komentarz: