Głowa mężczyzny odwróciła się na moment, po czym spojrzał wściekle na Lexie. Z ust płynęła mu stróżka krwi.
- Słuchaj no, ty suko - warknął, jednocześnie korzystając z chwili swobody próbując się wyrwać. Na próżno. Ręka gwardzistki tylko mocniej przycisnęła mu sztylet do gardła. - Puść mnie, albo będziesz mieć do czynienia z na prawdę nieprzyjemnymi ludźmi.
- Nie ty dyktujesz warunki - zauważyła ciemnowłosa. - A teraz mów, póki możesz.
Mężczyzna zacisnął usta w wąską szparkę. Strażniczka znała ten wyraz twarzy. Westchnęła i z całej siły przywaliła mu pięścią w skroń. Minormator zaczął się osuwać po ścianie na bruk, jednak Lexie złapała go w połowie drogi. Schowała sztylet i zarzuciła sobie oprycha na ramię.
- Nic nam nie powiedział - zauważyła Aya.
- Nic by nie powiedział - mruknęła gwardzistka, wzruszając ramionami, co sprawiło, że zbir się zachwiał. - Odniosę go na posterunek.
- Powiedziałby - zapewniła ruda, ruszając za towarzyszką. - Za słabo naciskałaś.
- Może - odparła krótko, ucinając dyskusję. Być może gdyby bardziej naciskała faktycznie by coś powiedział. Być może nawet zrobiłby to kilka chwil przed tym, jak jego ziomki nie pojawiłyby się za plecami dziewczyn. Lexie jednak obawiała się, że zrobiły zbyt wiele zamieszania i nie zdołałyby umknąć towarzyszom Minormatora.
Ulice były ciche, wiał lekki wietrzyk. Gdzieś zaszczekał pies. Gwałtownie z ciemności wyłoniła się zakapturzona postać i rzuciła prosto na Ayę, zupełnie ignorując idącą obok niej gwardzistkę. Lexie wypuściła trzymanego zbira w tym samym momencie, w którym klinga noża napastnika skrzyżowała się z bronią rudej. Miecz wyskoczył z pochwy strażniczki, jednak przeciwnik jakby to wyczuł, bo gwałtownie odskoczył, chwytając przy tym za łańcuch, łączący obie dziewczyny i wytrącając je z równowagi. Wtedy...
(Ayarashi? Zostawiam cię z naszym zabójcą^^)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz