środa, 17 kwietnia 2019

Od Richarda do Crylin

Już od rana czekałam w karczmie przy porcie. Obserwowałem ludzi, którzy przychodzili, czekali chwilę, po czym odchodzili.
Przysłuchiwałem się ich rozmowom, szybko domyślając się, którzy z nich przyszli tutaj w związku z moim ogłoszeniem.
Już nie po raz pierwszy tak czekałem. Próbowałem już w różnych miastach, jednak jeszcze nigdzie nie udało mi się znaleźć odpowiedniego kandydata. Może był to po prostu mój pech, a może źle rozpuściłem plotkę. Kto wie.
Dobiegała godzina spotkania. Pojawiło się paręnaście osób, hm.  Niestety, większość skreślałem ze swojej listy już przez samą obserwację. Grubiańskie komentarze, zalewanie się najtańszym trunkiem, rozbijanie zastawy. Było gwarno, jak dla mnie, nieznośnie głośno. Do prowadzenia badań potrzebowałem spokoju. Jakakolwiek kultura osobista również była wymagana.
Czas mijał. Nie ruszałem się ze swojego miejsca. Niektórzy wyszli już po dwóch godzinach, zdecydowanie oblewając test nerwów i cierpliwości. Im ciemniej robiło się za oknami, tym puściej było na sali. Wyglądało na to, że i tym razem nie znajdę tu nikogo...
Jednakże, gdy już jedynie świece rozświetlały mrok wdzierający się przez szkło, zobaczyłem, że oprócz mnie znajdują się tu jedynie dwie osoby, nie licząc właścicieli tegoż zajazdu. Dwie kobiety... Jedna właściwie jeszcze dziewczynka.
Siedziały w kącie, na ukos ode mnie. Dziecko siedziało zawinięte w jedną ze skór przykrywających drewniane ławy, za to kobieta, której niezwykle jasne loki uciekały spod kaptura naciągniętego na głowę, zasłaniała oczy przepaską. Wątpliwe, by był to zbieg okoliczności i kobieta znalazła się tu z kto wie jakiego powodu...
Uniosłem dłoń, ściągając na siebie uwagę szynkarza. Rzuciłem mu kilka cichych słów, po czym powoli wstałem i skierowałem się do kobiet.
Bezszelestnie wślizgnąłem się na ławę naprzeciw nich... Wtedy poczułem na sobie dwa spojrzenia, jedno przestraszone i niepewne, a drugie czujne i... Zdecydowanie niezwykłe.
- Nie ma potrzeby udawania ślepoty, droga Pani... Oboje wiemy że nie jest to prawda. Musisz być jednak bardzo zdesperowana, skoro razem z dzieckiem czekałaś tu aż do tej pory. - odsunąłem kaptur o odrobinę, by lepiej je widzieć. Prawie w tym samym momencie żona oberżysty zaczęła razem z nim podawać królewski posiłek. Pod ciężarem różnych półmisków i tac niejeden stół mógł się ugiąć, a zapach wywrócić żołądkiem.
- Proszę, częstujcie się. Porozmawiajmy.
< Lin? ( ͡° ͜ʖ ͡°) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz