Lexie cieszyła się, że nie musi za to płacić. Drobna, rudowłosa dziewczyna miała apetyt jak chłop na żniwach. Obserwowanie jak wciąga danie za daniem było wręcz fascynujące i gwardzistkę zaczęło zastanawiać, jakim cudem nie przybiera na wadze.
Gdy tylko młodszy strażnik powiadomił kobiety o przebudzeniu tajemniczego napastnika gwardzistka przerwała jedzenie i wstała od stołu, posyłając znaczące spojrzenie Aya.
- Zostały mi dosłownie dwa dania. Poczeka na nas jeszcze pięć minut - oznajmiła ruda, dojadając nuggetsy. Lexie przewróciła oczami i pociągnęła za łańcuch gwałtownie, podrywając za rękę dziewczynę od stołu.
- Im szybciej to załatwimy, tym lepiej - mruknęła, ciągnąć towarzyszkę w stronę wejścia do lochów.
Po krętych schodach w dół sprowadził nas strażnik w pełnym rynsztunku oraz z pochodnią, a na dole przejęło nas dwóch kolejnych, podobnie odzianych. Co jak co, ale służba więzienna działała w tym kraju jak należy. W końcu nikt nie chciał ścigać drugi raz tych samych przestępców.
Kobiety zaprowadzono do przedostatniej celi. Zgrzytnął klucz w zamku i ich oczom ukazał się przykuty za dłonie do ściany, dobrze zbudowany mężczyzna. W zębach miał knebel i ponuro patrzył na wchodzących.
- Dlaczego został zakneblowany? - zapytała Lexie jednego ze strażników, patrząc na niedawnego napastnika.
- Próbował odgryźć sobie język, pani - odpowiedział tamten, a gwardzistka pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Zostawcie nas samych - rozkazała, a strażnicy wyszli. Lexie wiedziała, że w razie czego będę tuż za drzwiami, a nie będą się przynajmniej plątać pod nogami podczas przesłuchania. Brunetka spojrzała na kątem oka na Ayę, po czym podeszła bliżej mężczyzny. Obejrzała go dokładnie, podwijając najpierw jego rękawy, potem odginając kołnierz, a następnie podnosząc koszulę. Z ponurym uśmiechem odsunęła się nieco, by pokazać towarzyszce, co znalazła. Na skórze więźnia wypalony został symbol sowy w locie. - Puchacz - powiedziała krótko i ponuro. - To nie wygląda dobrze.
(Ayarashi?^^ Może słyszałaś już wcześniej o Puchaczu? XD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz