Gwardzistka z niejakim trudem zdołała pokonać zaporę schodów, ciągnąc ze sobą mężczyznę. Crylin dobrze się sprawiła, w zamieszaniu na parterze nikt nie zwracał uwagi na brunetkę i jej bagaż. W burdach karczemnych zbyt wiele jest nieprzytomnych, by zważać na to, kim oni są. Lexie, zgodnie z zaleceniami najemniczki, skierowała się w stronę baru, osłaniając twarz ramieniem, okutym w ciężką rękawicę. Kilka razy poczuła, jak coś ciężkiego się o nią obija, jednak zignorowała ten fakt na razie i w ostatniej chwili umykając pędzącej szarży wyjątkowo dobrze zbudowanego najemnika wpadła za kontuar, rzucając ciężkim ciałem przywódcy bandytów o ziemię. Mężczyzna wydał z siebie głuchy odgłos, gdy siła pędu wydusiła z jego płuc całe powietrze przez zatykającą jego usta szmatę.
- Pośpiesz się, garde. - Pochylona nad klapą postać Crylin poprawiała właśnie opaskę na oczach. Przez chwilę gwardzistce wydawało się, że ujrzała pod nią błysk błękitnego kryształu, jednak nie miała czasu się nad tym teraz zastanawiać.
Starając się nie wychylać ponad blat ruszyła w stronę towarzyszki, wlokąc za sobą ciało nieprzytomnego. Kilkanaście centymetrów nad nią o ścianę roztrzaskała się butelka z winem, a odłamki poleciały na wszystkie strony razem z czerwonym trunkiem, na chwilę oślepiając strażniczkę. Lexie ocierając oczy jedną ręką, drugą niemal wrzuciła swojego jeńca do otworu w podłożu karczmy, po czym rzucając przelotne spojrzenie Crylin sama do niego wskoczyła.
Wylądowała twardo dobrych kilka metrów poniżej na miękkiej, nieco błotnistej ziemi. Uniosła za kark swojego jeńca i otrzepała go nieco, by nie pobrudzić swojego ubrania, po czym zarzuciła go sobie na ramię. Za jej plecami najemniczka wylądowała miękko i wyczarowała niewielką kulę ognia, rozjaśniając korytarz. Lexie odwróciła się, odsuwając nieco na bok i omiotła spojrzeniem niewidomą. Nie skomentowała rozpalenia przed nią ognia, jednak uniosła brew.
- Prowadź - powiedziała cicho, jednak mimo to ciche korytarze porwały jej głos i poniosły w ciemną dal.
Kobieta bez słowa wyminęła gwardzistkę i pewnym krokiem ruszyła tunelem. Widać korzystała już z niego wcześniej. I zapewne nie tylko z tego. Lexie zaczęła się zastanawiać, czy gdyby udało jej się pociągnąć tę współpracę i zawiązać silniejsze kontakty z podziemiem przestępczość w Leoatle nie zostałaby zminimalizowana. Szybko jednak odrzuciła te myśli, jako nierealne. Nawet jeśli zdobyłaby wpływy w podziemiu to przecież jako gwardzistka i tak nie miała niczego, co mogłaby zaoferować tak dużej grupie ludzi.
Kroki kobiet odbijały się w ciszy o klepisko, a ogień na dłoni Crylin migotał. Gwardzistce przypomniał się moment, w którym dziewczyna wychodziła z gabinetu szefa. Wydawało jej się, czy ściągnęła opaskę? A potem? Poprawiała ją, czy wiązała na nowo? Jej oczy były kryształowe... chyba. Lexie widziała już takie oczy. Po plecach przebiegły jej ciarki. Była wtedy dzieckiem, jednak dobrze pamiętała dobroduszną sylwetkę Flitza - młodego smoka kryształu, który często bawił się z dziećmi Tha'xil na jej rodzinnej wyspie. W końcu opiekował się też jej bratem. W końcu... był tam z nimi tego dnia. Kobiecie po plecach przeleciały ciarki. Przed oczyma stanął jej obraz tych oczu. Tych roześmianych i przyjaznych oczu. Oczu, należących do przyjaciela. Zupełnie pustych.
Delikatny powiew zimnego wiatru wyrwał gwardzistę z ponurych rozmyślań. Błoto pod jej stopami ustąpiło miejsca kamieniowi i po chwili obie kobiety znalazły się na morskim wybrzeżu. Za nimi ziały mroczne otwory grot, wyrzeźbionych przez wodę.
- Dokąd teraz zamierzasz się udać, garde? - głos Crylin skierował myśli gwardzistki na tory, które dotąd starały się omijać. Nie mogła wziąć mężczyzny na zamek, nie mogła go oddać w ręce straży miejskiej. Potrzebowały cichego, ustronnego miejsca, w którym w spokoju mogłyby z nim porozmawiać.
- Zakładam, że znasz odpowiednie miejsce, by rozmówić się z nim? - Lexie poprawiła ciało mężczyzny, które zaczynało jej powoli ciążyć na ramieniu.
(Crylin? Mi też nie poszło najlepiej xd W każdym razie jedziemy z tym koksem!)
- Prowadź - powiedziała cicho, jednak mimo to ciche korytarze porwały jej głos i poniosły w ciemną dal.
Kobieta bez słowa wyminęła gwardzistkę i pewnym krokiem ruszyła tunelem. Widać korzystała już z niego wcześniej. I zapewne nie tylko z tego. Lexie zaczęła się zastanawiać, czy gdyby udało jej się pociągnąć tę współpracę i zawiązać silniejsze kontakty z podziemiem przestępczość w Leoatle nie zostałaby zminimalizowana. Szybko jednak odrzuciła te myśli, jako nierealne. Nawet jeśli zdobyłaby wpływy w podziemiu to przecież jako gwardzistka i tak nie miała niczego, co mogłaby zaoferować tak dużej grupie ludzi.
Kroki kobiet odbijały się w ciszy o klepisko, a ogień na dłoni Crylin migotał. Gwardzistce przypomniał się moment, w którym dziewczyna wychodziła z gabinetu szefa. Wydawało jej się, czy ściągnęła opaskę? A potem? Poprawiała ją, czy wiązała na nowo? Jej oczy były kryształowe... chyba. Lexie widziała już takie oczy. Po plecach przebiegły jej ciarki. Była wtedy dzieckiem, jednak dobrze pamiętała dobroduszną sylwetkę Flitza - młodego smoka kryształu, który często bawił się z dziećmi Tha'xil na jej rodzinnej wyspie. W końcu opiekował się też jej bratem. W końcu... był tam z nimi tego dnia. Kobiecie po plecach przeleciały ciarki. Przed oczyma stanął jej obraz tych oczu. Tych roześmianych i przyjaznych oczu. Oczu, należących do przyjaciela. Zupełnie pustych.
Delikatny powiew zimnego wiatru wyrwał gwardzistę z ponurych rozmyślań. Błoto pod jej stopami ustąpiło miejsca kamieniowi i po chwili obie kobiety znalazły się na morskim wybrzeżu. Za nimi ziały mroczne otwory grot, wyrzeźbionych przez wodę.
- Dokąd teraz zamierzasz się udać, garde? - głos Crylin skierował myśli gwardzistki na tory, które dotąd starały się omijać. Nie mogła wziąć mężczyzny na zamek, nie mogła go oddać w ręce straży miejskiej. Potrzebowały cichego, ustronnego miejsca, w którym w spokoju mogłyby z nim porozmawiać.
- Zakładam, że znasz odpowiednie miejsce, by rozmówić się z nim? - Lexie poprawiła ciało mężczyzny, które zaczynało jej powoli ciążyć na ramieniu.
(Crylin? Mi też nie poszło najlepiej xd W każdym razie jedziemy z tym koksem!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz