poniedziałek, 6 maja 2019

Od Nuvena do Aradii

Zmrużyłem oczy i wbiłem wzrok w pręty klatki, które żarzyły się jasnym światłem. Przygryzłem wargę i przeniosłem go na wiedźmę. Szelmowska żmija. Zastanawiałem się ile w  jej słowach jest prawdziwej groźby, a ile najzwyklejszego straszenia. Odhaczyłem od paska kawałek linki i rzuciłem w pręty. Sznur od razu zajął się płomieniami. Czyli nie kłamała. Nagle zaśmiała się szyderczo.
- Niedowiarek nam się trafił - w jej oczach zatańczyły iskierki. Ewidentnie szukała pretekstu do wymiany zdań.
Uśmiechnąłem się pod nosem i skrzyżowałem ramiona na piersi. Nie z takimi już miałem do czynienia, przynajmniej dobrze za nią zapłacili. Ciekawe, czym tak podpadła tamtej wiosce. Pierwszy raz zdarzyło mi się zlecenie od takiej sporej grupy. Pamiętam bardzo dobrze, jak siedziałem w barze i podeszło do mnie nagle dwóch wieśniaków, chcących pogadać o interesach. Nie ukrywam zdziwiłem się niezmiernie, aczkolwiek praca to praca. Ich prośba była tak absurdalna, że podałem równie absurdalną cenę. Myślałem, że będę mieć ich z głowy, ale gdy miesiąc później znowu do mnie przybyli z pełną kwotą, nie mogłem im odmówić. Z jednej strony spory pieniądz, z drugiej ciekawość. Podrapałem się po brodzie i obserwowałem ją uważnie. Na jej szyi nie było choćby najmniejszej rysy po ostrzu. Samoleczenie? Raczej wątpię, zbyt krótki czas. Eliksiru żadnego też nie spożyła. Zapewne jakieś czary, jak na wiedźmę przystało. Jednak w tej chwili bardziej niż ona interesowało mnie to ptaszysko. Siedziało na pobliskim krzaku i wodziło głową za swoją panią nie spuszczając choćby na chwilę zeń wzroku. To było dosyć intrygujące. Gdy nasze spojrzenia skrzyżowały się, miałem wrażenie, jakby oczy ptaszyska płonęły żywym ogniem, zaczęły się szybko powiększać i pulsować, a przed oczami pojawiły się okropne sceny. Trzeba unikać jego oczu, to zdecydowanie, ciekawe, czy to ptak, animag, czy przeklęty. Trzeba być ostrożnym. ,,A mówiłem Ci, nie mieszaj się w sprawy z wiedźmami powiązanymi'' - no i się zaczęło, stary pierdziel rozpoczyna swoje wywody - ,,Twój ród spłonąłby wstydem, gdyby dowiedział się, co jeden z nich wydziwia na sayarskich ziemiach. Hańba powiadam i lekkomyślność, a już nader wszystko pazerność.  Jesteś łapserdakiem i zdania swego nie zmienię Dudi''. Podłoga pode mną nagle się zatrzęsła. Odruchowo chciałem złapać za pręty, ale szybko odzyskałem równowagę. Wiedźma ruszyła spokojnym krokiem przed siebie w bliżej nieznanym mi kierunku. Klatka w której aktualnie się znajdowałem sunęła spokojnie za nią. Mogłem zatem stać i wpatrywać się w postać, którą to obserwowałem od kilku dni, ale ze zdecydowanie bliższej odległości. Najważniejszą z rzeczy, która przykuwała mój wzrok było to na czym poruszała się wiedźma, buty z długą iglicą na pięcie, która sprawiała, że była nieznacznie niższa ode mnie.  Jej zdolność poruszania się w tym osprzęcie była niezwykła, ani razu przez okres mojej obserwacji nie wydała się być wybitą z równowagi. Mam pewne podejrzenia, że może być to jeden z jej słabszych punktów. Gdyby, dokonać destrukcji tej szpicruty podejrzewam iż wiedźma padłaby niczym jedna z katedr swego czasu, i stałaby się jednocześnie łatwiejszym celem. Pytanie czy magia pirokinezy działa wyłącznie na prętach, czy również na przestrzeni między nimi. Wysunąłem delikatnie ostrze i zbliżyłem się to prętów, które nadal równie silnie żarzyły się. Płynnym ruchem umieściłem ostrze pomiędzy nimi, eureka! ,,Nie kombinuj zbyt wiele młodzieńcze, dajże rozwinąć się sytuacji, przypominam ci, iż nawet w moich kręgach dało się słyszeć imię tej wiedźmy''. Przydusiłem dłonią kieszeń, w której siedział niewyparzony w gadce golec i cofnąłem delikatnie ostrze umieszczając je z powrotem w pochwie. Dlaczegoż on uważa mnie za takiego matoła? Logicznym jest, że obbadam wszystkie możliwości i dostępne alternatywy z zachowaniem szczególnej ostrożności. Wystarczy iż raz dałem się zaskoczyć podstępnemu ptaszysku, którego wcześniej, ani razu nigdzie nie przyuważyłem. Ten błąd mógł mnie życie kosztować i z pewnością tak by się wydarzyło w większości przypadkach. Jednakże wiedźma nie dokonała aktu mordu na mojej osobie. Jakież ma zatem zamiary?

<Wiedźmo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz