W jednej chwili Mirajane rozmawiała ze swoją gwardzistką normalnie, by w drugiej... Lexie chwyciła dziewczynę w locie, nie pozwalając jej uderzyć o twardy piach. Ułożyła ją delikatnie na nim, po czym położyła swoją dłoń na jej czole. Było rozpalone. Gwardzistka nie miała wykształcenia medycznego. Jej ojciec kiedyś próbował co prawda nauczać ją o ziołach i dolegliwościach, jednak w głowie dziewczyny nie pozostało z tego wiele. Zresztą i tak nie miała czasu niczego szukać. Co prawda stwory pozostały w tyle, jednak strażniczka była pewna, że wkrótce je dogonią. Pytanie brzmiało tylko - jak szybko.
Trzeba ją ochłodzić. Ta myśl wydała się nagle kobiecie tak oczywista. Matka zawsze schładzała jej ciało, gdy gorączkowała. Lexie szybko rozpięła pancerz i ściągnęła z siebie noszoną pod spodem koszulkę, odsłaniając nagi brzuch oraz bandaż, przysłaniający biust. Poczuła zimny powiew wiatru na skórze, gdy podchodziła do morza i nachylała się nad wodą mocząc szmatkę. Następnie wycisnęła ją i ułożyła na czole księżniczki. Miała świadomość, że nie pomoże to na długo. Plan. Nowy plan. Potrzebny jest nowy plan. W tym stanie jej wysokość nie była w stanie nawet otworzyć oczu, a tym bardziej wyczarowywać kry.
Gwardzistka uklękła ułożyła Discorda na brzuchu swojej pani, po czym wzięła ją w ramiona. Ciepło, buchające od jej ciała nieco grzało jej własne ciało, czuła się też trochę raźniej mając ją tak blisko. Odetchnęła i ruszyła wzdłuż brzegu, w kierunku przeciwnym do stolicy. W głowie starała się szybko określić ich lokalizację. Gdyby dotarła do najbliższej wioski i pożyczyła od kogoś łódź... Nie. Nic. Fekanas znajduje się dwa dni drogi od ich obecnego położenia. Do tego czasu... Lexie nie chciała nawet myśleć, co może się do tego czasu wydarzyć. Czy zdoła dopłynąć do królestwa syren w pław? Może zdoła zaalarmować jeden z ich posterunków? Sprawy Królestwa Podwodnego były w gestii tamtejszego króla i dostęp do takich informacji, jak rozmieszczenie sił trytonów pozostawały do wglądu jedynie wysoko postawionym oficerom oraz władcy. Gwardzistka nie była nawet do końca pewne w jaki sposób królestwa się ze sobą komunikowały. Zatrzymała się i niepewnie spojrzała w stronę morza. Nie było spokojne, a ciemne fale nadawały mu dziki wygląd. Zamknęła oczy. Jej słaba, telepatyczna moc nieśmiało popłynęła w kierunku nieznanego, jednak nie była w stanie nawet określić, czy pod osłoną wody kryje się jakieś życie. Lexie zacisnęła usta. Ponownie na przeszkodzie staje jej ten beznadziejny "dar", odrzucający całą magię. O ile prościej by było, gdyby mogła dosięgnąć czyjegoś umysłu...
Mirajane poruszyła się delikatnie. W zimnym powietrzu jej oddech zamieniał się w parę. Krople potu spływały po wszystkich odsłoniętych częściach ciała, jednak na dłoniach wciąż widać było ślady odmrożeń. Jeśli tak dalej pójdzie... pustka napełniała serce Lexie, gdy próbowała o tym myśleć. Czuła, że jeśli czegoś zaraz nie zrobi ta pustka ją pochłonie.
Gwałtownie ruszyła w kierunku morza. Wszelkie racjonalne instynkty zaczęły krzyczeć. To się nie uda. Nie ma prawa. To bezsensu. Co ty zamierzasz zrobić? Idiotka. Idiotka. Idiotka!
Zaś od strony lasu zaczął dobiegać cichy, nieregularny szelest.
Lexie była już po pas w wodzie, gdy pierwsza sylwetka pojawiła się na plaży. Ciało księżniczki wciąż jeszcze nie dotykało fal, jednak Discord przemieścił się już na ramię gwardzistki. Kobieta spojrzała na niego. Potem na plażę.
- Nie masz pewnie o mnie zbyt dobrego zdania, co? - mruknęła, patrząc w oczy Haresowi. - Weź księżniczkę i leć. Od tego zależy jej życie. Musisz zanieść ją do zamku Króla Podwodnego. Tam się nią zajmą. I tam się spotkamy, rozumiesz?
Spojrzenie zwierzaczka było rozumne. Przynajmniej Lexie miała taką nadzieję. Jeśli się myliła... Na plaży było ich już kilkanaście. Niektóre zbliżał się do wody, sycząc. Widać jej obecność im się nie podobała. W końcu owady zwykle nie umieją pływać. Jednak tylko kwestią czasu będzie, nim spróbują. A wtedy nagle może się okazać, że nie jest to dla nich problemem.
- Leć. Już. - Lexie zrobiła głową gwałtowny ruch w bok. Discord zeskoczył z jej ramienia, opadł nieco, machając niezdarnie skrzydłami, po czym wyrównał z trudem lot. Gwałtownie urósł do swojego pełnego rozmiaru i pozwolił usadowić na swoim grzbiecie księżniczkę, po czym z trudem wzbił się na niebo. Gwardzistka obserwowała go przez chwilę, jednak cichy plusk odwrócił jej uwagę od oddalającego się Haresa. Odwróciła się. Pierwsza z dziwacznych kobiet wskoczyła do wody. Jej nogi zanurzone były tylko do połowy łydki, jednak wyglądało na to, że się nie topi, więc ośmielona ruszyła w stronę kobiety. A kolejne poszły w jej ślady.
Lexie pobłogosławiła w duchu matkę, która uczyła ją pływać i skoczyła w ciemną toń, umykając z łap goniących ją stworów. Cieszyła się, że nie ma na sobie zbroi. Cieszyła się, z morderczego treningu, który przeszła. Cieszyła się, że Mirajane jest chwilowo bezpieczna. Jednak cała ta radość była niczym wobec przerażenia, które ją ogarnęło, gdy ujrzała, jak stworzenia płynnie przechodzą z niezdarnego brodzenia w powolne płynięcie.
(Mirajane? Przyślij wsparcie jak dotrzecie! XD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz