Musimy zaryzykować, moja pani - powiedziała Lexie, również bez przekonania patrząc na liście tropikalnych drzew. - Na szczęście możemy przelecieć nad tą dżunglą.
Gwardzistka była naprawdę zadowolona z faktu, że Hares wyzdrowiał na tyle, by móc je nieść na swoim grzbiecie. Podróż lądowa po tym dzikim lądzie wydawała się najgorszym, co mogłoby spotkać kobiety w tej sytuacji. Lexie co prawdę nie wiedziała wiele o Ucurum Taxti i jego faunie, jednak jeśli choć w niewielkim stopniu przypominała tą, jaką można było znaleźć na Ucurum, sytuacja nie prezentowała się zbyt dobrze.
Pył z ramion gwardzistki sypał się jednostajnie na grzbiet królika, a Lexie zaczynała powoli odczuwać tępy ból pleców. Jak wiele magi przez nią przeszło, odkąd dotarła ponownie do swojej pani? Jak mocne jest wypaczenie, któremu ulegała Mirajane? Gwardzistka bezwiednie ścisnęła trochę mocniej dłoń księżniczki, jednak szybko się opanowała, gdy tamta odwróciła do niej głowę z pytającą miną.
- Przepraszam, pani - mruknęła tylko, uciekając wzrokiem od jej oczu w stronę lasu pod nimi. Mirajane się uśmiechnęła lekko i gwardzistka poczuła mocniejszy uścisk na swojej dłoni. Jakby księżniczka chciała jej pokazać, że ją wspiera. Lexie nigdy nie miała wątpliwości, że tak właśnie jest. Dobrze pamiętała, jakby to było ledwie wczoraj, jak została przydzielona na służbę Mirajane Melanie z rodu Reiss. Była wtedy bardzo zdenerwowana. Spośród gwardzistów, którzy mieli w ceremonii ślubować swoją wierność wkraczającej właśnie w dorosłość, szesnastoletniej księżniczce, ona była najmłodsza. Nie była też rycerzem. Zdecydowanie wyróżniała się spośród dobrze zbudowanych rycerzy, zarówno swoim wiekiem, jak i płcią. I jeszcze ta szpetna łuska na jej ramieniu... Obawiała się, że księżniczka nie zechce mieć jako swojego gwardzisty kogoś takiego jak ona. A z tego, co mówili wszyscy, jej wysokość była bardzo rozkapryszona i jedna jej decyzja mogła z łatwością przekreślić wszystkie wysiłki dziewczyny.
Rozpoczęcie było huczne, w paradnych zbrojach wprowadzono ich do pięknie udekorowanej sali tronowej. Po obu jej stronach stali heroldowie z trąbami. Lexie mijała ich, czując, że nogi ma jak z waty, a przed nią podest, na którym ustawiono tron, stawał się coraz większy. Rodzina królewska zasiadała na nim, patrząc z góry na zbliżających się wojowników. Kobieta nie była w pierwszym rzędzie, widok przysłaniały jej nieco sylwetki pozostałych, co było nieco pocieszające. Gdy dotarli do schodów przed tronem, uklękli na jedno kolano. Król wstał, coś mówił, jednak Lexie byłą zbyt zestresowana, by dobrze rozróżniać słowa. Potem ze swojego tronu wstała księżniczka. Zeszła po schodach w ich kierunku. Każdy po kolei wychodził na przód i klękał bezpośrednio przed nią, by wygłosić przysięgę wierności. Gdy przyszła kolej na nią, gwardzistka na miękkich nogach podniosła się ze swojego miejsca i czując wzrok wszystkich na sobie podeszła do nastoletniej księżniczki. Lexie pamiętała dobrze pierwsze wrażenie, jakie Mirajane na niej wywarła. Zarozumiała, władcza, może nawet złośliwa? Zdenerwowana, klękając u stóp księżniczki trochę zbyt, szybko zgięła kolana i słabo przypięta brosza upadła u stóp dziewczyny. Przerażenie ją sparaliżowało i nie była w stanie wykonać żadnego ruchu, by ukryć wpadkę. Widząc to, księżniczka zrobiła coś, czego przyszła gwardzistka najmniej by się po niej spodziewała. Soją stopą zakryła broszkę i przyciągnęła do siebie. Lexie przełknęła ślinę i zdołała wydobyć z siebie słowa przysięgi, a potem wrócić na swoje miejsce. Po całej ceremonii gwardzistka została zatrzymana przez Mirajane, zanim zdążyła wrócić do swoich komnat.
- Ty musisz być Lexie, słyszałam o tobie.
Świeżo upieczona gwardzistka przełknęła ślinę i nie do końca wiedząc, co powinna zrobić, uklękła ponownie przed swoją panią.
- Wstań, to będzie dość niewygodne, jeśli mój gwardzista będzie klękał za każdym razem, gdy mnie zobaczy. - Zamilkła na chwilę, a dziewczyna podniosła się z ziemi, unikając jednak wzroku swojej pani. - Gdy ojciec mówił, że przydzieli mi gwardzistkę, która będzie w stanie kontrolować moje moce, myślałam, że będziesz bardziej... jak przyzwoitka - oznajmiła bezpośrednio. - Ale wygląda na to, że się myliłam. - Z niewielkiej torebeczki wyciągnęła broszkę i zbliżyła się do Lexie. - Uważaj na to, następnym razem mogę nie być w stanie tak łatwo tego ukryć.
- Dziękuję, pani - mruknęła cicho gwardzistka.
- Nie stresuj się tak, Lexie. Tak samo jak ty jesteś tutaj, by mnie wspierać, jako gwardzista, ja jestem tutaj by wspierać cię, jako twoja księżniczka.
Kobietę z rozmyślań wyrwał gwałtowny powiew wiatru i pisk haresa. Gwałtowny, rozpaczliwy manewr, jaki wykonał stwór, zmusił obie kobiety do przylgnięcia do jego grzbietu i pochyleniu się nad nim. A tymczasem królik starał się w silnym wietrze odzyskać stabilność lotu.
- Pani! Wycofaj go! - krzyknęła Lexie widząc, że Discord nie jest w stanie przezwyciężyć mocy wiatru.
(Mirajane? Teraz ja zarzuciłam anegdotką xd)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz