środa, 9 września 2020

Od Matriasena do Zachariasa

Co? - Do Matriasena, jakby z opóźnieniem doszły ostatnie słowa rozmówcy. Spojrzał na szlachetne zwierzę i mało brakowało, a ponownie spadłby z drzewa. Błyskawicznie wycelował protezę w ptaka, przytrzymując drugą ręką, a zębami z całej siły wyrywając zawleczkę. Huknęło i ptak rozleciał się w błękitny puch. Chłopak odetchnął i spojrzał na Zachariasa.
- To wiele wyjaśnia. - Zerwał jeszcze kilka próbek liści i schował w skrytce w protezie, po czym zeskoczył z drzewa. Pod konarem, na którym siedział ptak były jeszcze resztki stworzenia. 
- Tak? - Wojownik zeskoczył koło niego. Wyglądał na nieco oszołomionego wystrzałem, którego był świadkiem. A i tak trzymał się dobrze. W większości ludzi, którzy pierwszy raz słyszeli broń prochową, ten dźwięk budził panikę.
- Karnawałowy posłaniec. Używają ich w Khayr do obserwacji i przenoszenia magii. Z jakiegoś powodu ich pióra doskonale absorbują magię i machając, są w stanie strzepywać ją w docelowym punkcie. - Wynalazca bardzo ostrożnie pobrał próbkę piór, po czym z poważną miną odwrócił się do rozmówcy. - Wojowniku, musimy wydostać się z tego lasu i jakoś to powstrzymać. - Zacisnął usta w cienką wargę. - Zwykła anomalia magiczna zwykle się wypala po jakimś czasie, jest do opanowania. Ale jeśli jest zasilana... ten las pochłonie miasto. Jego resztę właściwie. - Coś jakby go tknęło. Podszedł do drzewa i wbił się palcami w jego korę, zrywając najbardziej zewnętrzną warstwę. Między jego palcami, tylko czterema, co mógł zauważyć Zacharias, pociekła czerwona ciecz. - Jeśli mają tego więcej, mogą przemienić nas wszystkich w las. Komu wogle mogłaby przydać się tak wypaczona ziemia? Już same te pustkowia są bezwartościowe, a obarczone zmutowaną roślinnością będą jeszcze gorszym celem. Co właściwie chcą na tym zyskać? 
- Jesteś pewien, że to należy do Khayr? - zapytał wojownik, przyglądając się cieknącej z drzewa krwi. 
- To nie byłby pierwszy raz. - Matriasen spojrzał poważnie na tamtego. - Ty wojowniku walczysz mieczem, ale walcząc mieczem, przeżynasz się przez setki przeciwników, jednocześnie tracąc setki sojuszników. Pole bitwy sprowadza tylko śmierć obu stronom. Podstawą taktyki jest, że jeśli pokrzyżujesz plany wroga, nim ten zaatakuje - wygrasz. 
  Chłopak jeszcze przez chwilę patrzył na spływającą mu między palcami protezy krew. W końcu się od niej oderwał i uśmiechnął.
- Ale jest sposób, jest sposób, by temu wszystkiemu zaradzić. Popchnę technologię do przodu. Siła postępu jest nie do zatrzymania. Tylko rozumem, tylko intelektem wojna może zostać zakończona. Żadna magia, czy inne sztuczki nie pokonają ludzkiego rozumu. Żadna! I ja, sam tego dopilnuję. Choćbym miał sam siebie złożyć w ofierze na ołtarzu nauki, choćbym miał przewrócić pojęcie moralności i całe państwo obrócić do góry nogami! - Po swoich ostatnich słowach uderzył protezą w drzewo. Zatrzęsło się, a liście zachwiały. Teraz nawet gołym okiem dało się dostrzec, że cały czas emitują pył.
(Zacharias? Matriasen trochę się pobudził xd)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz