Umowa ze Szamanem była zgodna jednak zapomniał wspomnieć o małym drobiazgu. Odczuwałam ból nawet gdy wygrywałam lub mój pionek został zbity, co prawda nie bolało to tak bardzo jak przegrywałam. Jednak gra o dziwo bardzo mnie interesowała. Była ciekawa, pełna wrażeń ale i też przyprawiała mnie o dreszcze. Gra która przywoływała tyle emocji na raz, była czymś niezwykłym.
- Szamanie jaką klątwa rzuciłeś na ludzi z tego królestwa? - zapytałam się nim wykonałam kolejny ruch.
- Szamanie jaką klątwa rzuciłeś na ludzi z tego królestwa? - zapytałam się nim wykonałam kolejny ruch.
- Jest bardzo łatwa do rzucenia nawet złamanie jej nie jest trudne. Po prostu została zapomniana przez wielu ludzi, ja sam zapomniałem o niej. Przypomniałem sobie ją niedawno, gdy szukałem czegoś w mojej księdze klątw - wykonał swój ruch. Czas na przyjemności się skończył i trzeba było przyspieszyć. Nie mogłam pozwolić na to, aby coś się im przytrafiło. Zwłaszcza, że w obecnej chwili byłam wykończona przez co nie byłabym ich w stanie uleczyć od razu.
Na planszy pozostało osiem pionków dla każdego. Postanowiłam zmienić odrobinę zasady, wziąć się w garść i postawić wszystko co mam.
- Ta gra jest naprawdę interesująca - powiedziałam zadowolona.
- Ta gra jest naprawdę interesująca - powiedziałam zadowolona.
- Wiedziałem, że ci się spodoba. Wreszcie znam ciebie lepiej niż ktokolwiek inny... - przerwałam mu na chwilę rozmowę.
- Jednak staję się coraz bardziej nudna - po usłyszeniu tego trochę go to zamurowało.
- Co masz na myśli? - oparłam się na stole swoje ręce i uśmiechnęłam się w jego stronę.
- Może przyspieszymy trochę tępo gry. Mamy osiem osiem pionków to co powiesz, aby ukończyć grę w cztery minuty?
- Czemu by nie. Ale moje zasady będą dwukrotnie gorsze dla twoich przyjaciół jednak dla ciebie sześciokrotnie. Chcę oszczędzić moją ulubienicę - zaśmiał się cicho pod nosem.
- No to zaczynajmy - uśmiechnęłam się, zaczęliśmy kontynuować naszą grę. On zbił moje dwa pionki, ja nie zbiłam żadnego po czym zbił moje kolejne do momentu w którym pozostał mi tylko jeden.
- Chyba przegrałaś? - liczył, że wygra, jednak się mylił. To był właśnie mój ból.
- Raczej ty - uśmiechnęłam się pod nosem, wzięłam do góry swój pionek i ruszyłam nim do przodu zbijając wszystkie jego pionki. - Miło się grało, ale czas już na mnie - wzięłam zwój, który leżał na stole. Otrzymałam to co chciałam po czym po protu skierowałam się w stronę wyjść. Nim jednak wyszłam położyłam dłoń na ramieniu Szamana.
- Dziękuję ci za wszystko - wyszeptałam mu na ucho. Przeszłam przez magiczne drzwi. Pojawiłam się koło moich towarzyszy, którzy byli zmęczeni.
- Musimy ruszać do zamku, najszybciej jak się da - powiedziałam. Yuzu podszedł do mnie, mocno mnie przytulił. Chciał już zadawać pytania tak jak zawsze to robił, ale powstrzymałam go przed tym, mówiąc mu, że życie ludzi w królestwie jest bardziej ważne.
- Zajmę się waszymi ranami, jak tylko wrócimy na zamek - uśmiechnęłam się delikatnie w ich stronę.
<Lexie? Mer?>
- Jednak staję się coraz bardziej nudna - po usłyszeniu tego trochę go to zamurowało.
- Co masz na myśli? - oparłam się na stole swoje ręce i uśmiechnęłam się w jego stronę.
- Może przyspieszymy trochę tępo gry. Mamy osiem osiem pionków to co powiesz, aby ukończyć grę w cztery minuty?
- Czemu by nie. Ale moje zasady będą dwukrotnie gorsze dla twoich przyjaciół jednak dla ciebie sześciokrotnie. Chcę oszczędzić moją ulubienicę - zaśmiał się cicho pod nosem.
- No to zaczynajmy - uśmiechnęłam się, zaczęliśmy kontynuować naszą grę. On zbił moje dwa pionki, ja nie zbiłam żadnego po czym zbił moje kolejne do momentu w którym pozostał mi tylko jeden.
- Chyba przegrałaś? - liczył, że wygra, jednak się mylił. To był właśnie mój ból.
- Raczej ty - uśmiechnęłam się pod nosem, wzięłam do góry swój pionek i ruszyłam nim do przodu zbijając wszystkie jego pionki. - Miło się grało, ale czas już na mnie - wzięłam zwój, który leżał na stole. Otrzymałam to co chciałam po czym po protu skierowałam się w stronę wyjść. Nim jednak wyszłam położyłam dłoń na ramieniu Szamana.
- Dziękuję ci za wszystko - wyszeptałam mu na ucho. Przeszłam przez magiczne drzwi. Pojawiłam się koło moich towarzyszy, którzy byli zmęczeni.
- Musimy ruszać do zamku, najszybciej jak się da - powiedziałam. Yuzu podszedł do mnie, mocno mnie przytulił. Chciał już zadawać pytania tak jak zawsze to robił, ale powstrzymałam go przed tym, mówiąc mu, że życie ludzi w królestwie jest bardziej ważne.
- Zajmę się waszymi ranami, jak tylko wrócimy na zamek - uśmiechnęłam się delikatnie w ich stronę.
<Lexie? Mer?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz