Zaczęłam czytać zwój, niby klątwa została zdjęta, ludzie wrócili do życia nim dopadła ich choroba, jednak problem był inny. Księżniczka wciąż się nie obudziła. Podeszłam do niej. Usiadłam tuż obok niej, chwyciłam jej ciepłą dłoń.
- Dlaczego ona wciąż się nie obudziła? - usłyszałam pytanie od gwardzistki.
- Lexie, wyprowadź wszystkich ludzi. Masz czas, aby ich wyprowadzić do północy. Wtedy pełnia księżyca się pojawi, a ja będę potrzebować przestrzeni - uśmiechnęłam się do niej delikatnie. - Yuzu, Ryuu idźcie odpocząć!
- Ale... - uciszyłam dwójkę swoich towarzyszy.
- To rozkaz, nie chce was widzieć - usiadłam na ziemi tuż obok łoża księżniczki. Zaczęłam medytować, dzięki temu miałam zamiar poszukać rozwiązania. Gdy otworzyłam oczy, ludzie zniknęli, a ja zostałam sama wraz z księżniczką.
- Nikogo już nie ma, więc ja również odejdę - usłyszałam głos Lexie.
- Lexie zostań, będziesz mi potrzebna - uśmiechnęłam się do niej delikatnie.
- Ja, ale do czego? - chyba była zaskoczona.
- Przeniosę ciebie do snów księżniczki, tam pomożesz jej uporać się z koszmarem przez który nie może się obudzić. Ja będę wam pomagać, jednak ty znasz księżniczkę lepiej ode mnie i to ona posłucha ciebie bardziej niż mnie. - uśmiechnęłam się delikatniej do niej, a ona się zgodziła. Gwardzistka usiadła naprzeciw mnie. Chwyciłam jej dłoń oraz dłoń księżniczki. Jako, że nie zostało mi dużo siły, zrobiłam coś ryzykownego. Mianowicie musiałam poświęcić coś w zamian. Nie naraziłam na to nikogo innego prócz samej siebie. - Lexie, księżniczka znajduje się nieopodal. Jest w ogrodzie pełnym róż - wzięłam się w garść i zaczęłam podawać wskazówki gwardzistce.
<Lexie? Mer?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz