Dotąd Akroteastor sądził, że zagrożeniem jest nieznany psychopata, który wymordował wszystkich ludzi w zajeździe. Otóż w tym właśnie momencie zmienił zdanie. Realne zagrożenie stało przed nim i patrząc w przestrzeń niewidzącymi oczyma uśmiechało się, jak gdyby nic się nie wydarzyło.
- CZYLI TO BY BYŁO NA TYLE - stwierdził zwięźle Liivei i odwrócił się na pięcie, by opuścić towarzystwo tej niepokojącej dziewczyny i jej służących.
- Na pewno nie chcesz nic zjeść? - spytała Takako, robiąc smutny wyraz twarzy. - Może w tej chatce by się coś znalazło?
Akroteastor rzucił okiem przez dziurę w ścianie domku, na zwieszające się zewsząd zioła i poczuł, jak robi mu się słabo, gdy rozpoznawał co bardziej mordercze chwasty.
- POSZUKAM ZAJAZDU, KTÓREGO GOSPODARZ POZOSTAJE PRZY ŻYCIU - zadecydował, nie mając ochoty próbować niczego, co przez pewien czas przebywało w towarzystwie toksycznych oparów wewnątrz niewielkiego zabudowania.
- Może masz rację? - zastanowiła się głośno dziewczyna, nadal skutecznie ignorując przybitego do drzewa więźnia. - Dobrze byłoby zjeść ciepły posiłek.
To nie tak, że cię na niego zapraszałem... chciał powiedzieć Akroteastor, jednak zamiast tego zwrócił uwagę na bardziej palący problem.
- NIE ŻEBYM MIAŁ W TYM JAKOBYŚ ROMANS, JEDNAKOŻ PIERWEJ WINNAŚ ZAJĄĆ SIĘ TYM KIMŚ - zauważył jakby mimochodem.
- Ah, w sumie racja. - Takako odwróciła się przodem do wciąż nie do końca przytomnego mężczyzny.
- I właściwie... kim on jest? - zapytał wreszcie jeden z towarzyszy niewidomej. Pytanie było na tyle istotne, że najwyraźniej wcześniej nikt na nie nie wpadł.
- Oh, próbował mnie zabić. To nikt specjalny - opowiedziała dziewczyna, uśmiechając się do sługi.
- Co? - zdziwili się obaj chowańcy, po czym ich reakcje przestały być tak synchroniczne. Czarnowłosy zacisnął wargi i nie powiedział nic więcej, a białowłosy skoczył do przodu, najwyraźniej w celu rozszarpania niedoszłego zabójcy. Został jednak powstrzymany przez swoją panią, która zagrodziła mu drogę tak, że prawie na nią wpadł.
- Ryuu, nie tak gwałtownie, bo go wystraszysz - powiedziała.
To nie tak, że najbardziej przerażającą osobą tutaj jesteś ty... pomyślał Liivei z zakłopotaniem.
- Więc... - Takako odwróciła się do skrytobójcy. - Odpowiesz teraz na kilka moich pytań, dobrze? Dlaczego chciałeś mnie zabić? Odpowiadaj, póki grzecznie pytam.
Mężczyzna nadal był nieco skołowany, jednak nie wyglądał na chętnego do składania wyjaśnień.
(Takako? Przepraszam, że tyle to trwało ;_; Nie potrafiłam się zebrać ostatnio do pisania.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz