- Wstajemy śpiąca Księżniczko, wyspałaś się już wystarczająco.
Poczułam, że jego subtelne, kocie łapki delikatnie ugniatają mój brzuch.
- Tyle razy prosiłam cię, żebyś nie nazywał mnie per Księżniczko – mruknęłam, zrzucając Behemota z łóżka.
- Albo wstaniesz sama, albo ja zedrę cię z tego łóżka siłą – prychnął.
Niechętnie usiadłam na brzegu łoża i okryłam swoje ciało satynowym szlafrokiem, a na nogi wsunęłam puchate kapcie.
- Grzeczna dziewczynka, przypomniałaś sobie ostatnią pobudkę w moim wykonaniu? – uśmiechnął się cynicznie i spojrzał na mnie swoimi groszkowymi ślepiami.
Na samą myśl o wspomnianej sytuacji przez moje ciało przeszła fala gorąca i czułam jak moje policzki oblewa róż.

- Nie zapomniałaś o czymś? – głośno miauknął i zaczął rozkosznie tarzać się po ziemi.
Pomimo tego, że bywa naprawdę upierdliwym stworzeniem i są chwile kiedy najchętniej dla świętego spokoju wyrzuciłabym go z domu potrafi być naprawdę uroczy. Klęknęłam przy nim i zaczęłam skrobać go po brzuszku.
- Tylko ty wiesz jak mnie zadowolić – wydusił z siebie w przerwie od mruczenia.
- Na dzisiaj koniec tych pieszczot, jak tak dalej pójdzie nie kupię wszystkich składników na olejki lecznicze.
- Znowu masz zamiar stworzyć olejek przeciw wypadaniu włosów, przez który ktoś prawie wyłysiał?
- Jesteś naprawdę zabawny, każdemu może się to zdarzyć – rzuciłam i w końcu dotarłam do łazienki.
Na rozbudzenie kilka razy ochlapałam twarz zimną wodą, rozczesałam włosy grzebieniem, założyłam medalion na szyje i popsikałam się jaśminową mgiełką. Już miałam ściągnąć z siebie piżamę, gdy kątek oka zobaczyłam w drzwiach Gacka.
- Nie przeszkadzaj sobie – odparł, pokazując mi swoje śnieżnobiałe kły.
- Chyba upadłeś na głowę jeśli sądziłeś, że będę się przy tobie rozbierać.
Rzuciłam w niego szlafrokiem i pośpiesznie ubrałam na siebie czarną pelerynę, narzucając kaptur na głowę. Zanim się obejrzałam kocur wskoczył na moje ręce z przerażoną miną na pyszczku.
- Znowu coś nabroiłeś? – mruknęłam, szukając zniszczeń w pomieszczeniu.
Po chwili usłyszałam donośne pukanie do drzwi.
- Chyba mamy problem – wyjąkał i w te pędy wbiegł pod łóżko.
< Ktoś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz