Biegłam przez las, nie oglądając się za siebie. Słyszałam głosy ludzi, ich śmiechy oraz ujadanie psów. Strzała świsnęła mi tuż obok ucha. Zbyt bardzo się bałam, aby stanąć do walki z wieśniakami, którym porwałam kilka kur. Nie chciałam tego zrobić, lecz głód był zbyt silny... W sumie, nawet nie zdążyłam się nimi pożywić, gdyż zobaczyli mnie niezwykle szybko. Właśnie w ten sposób stałam się celem ich małego polowania. Nagle potknęłam się na gałęzi i spadłam w dół zbocza. Moje zmysły wyłapały szum i zapach wody, którą z czasem poczułam. Z trudem wynurzyłam się ponad powierzchnię, łapiąc oddech. Wartka rzeka pociągnęła mnie za sobą, mimo, że próbowałam walczyć z prądem. Widząc jednak ludzi gotowych mnie zabić na brzegu, zrezygnowałam i skupiłam się na jednym - utrzymywaniu głowy w górze. Zimno przeniknęło mnie do szpiku kości, powodując niemiłe odrętwienie. Prawie zaczęłam zasypiać, kiedy nagle rzeka zmieniła się w wodospad. Panicznie chwyciłam się gałęzi drzewa, pochylonego nad wodą, wzrokiem mierząc kamienie w dole. Jeśli spadnę, na pewno się poobijam, a w najgorszym przypadku, rozbiję o skały. Mogłam teoretycznie spróbować wyjść na brzeg, gdyż pogoń już dawno została w tyle. Podjęłam próbę, podciągając się na śliskim drewnie. Już prawie byłam cała nad wodą, kiedy usłyszałam głuchy trzask. A potem kolejny. Spojrzałam na źródło odgłosów, którym była moja gałąź. Jak się okazało, była spróchniała.
- Nie... Nie, nie! - Krzyknęłam, nim kawałek konaru odłamał się całkowicie, a jedyne, co mi zostało w dłoniach, to bezużyteczny kij. Zaczęłam płynąć wraz z rzeką w dół, ku granicy wodospadu. Ze słabą nadzieją próbowałam uczepić się śliskich kamieni, lecz skończyło się to jedynie połamanymi paznokciami. Nim się zorientowałam, już zaczęłam spadać w szumiącą otchłań. Resztką świadomości zmieniłam się w swoją pół ludzką, pół wilczą formę, wiedząc, że w niej szybciej się zregeneruję. Nim straciłam przytomność, poczułam silne uderzenie, które wypchało z moich płuc całe powietrze, po czym wszystko pokryło się jednolitą czernią..
< Ktosiu? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz