- Dobra, zostanę - powiedziałam obracając się w taki sposób, że głowa zwisała mi w dół zza brzegiem łóżka. Dłonie położyłam na brzuchu i obserwowałam do góry nogami, jak chłopak wychodzi z pokoju. - Masz kawę?! - krzyknęłam. Po chwili ciszy dowiedziałam się, że tylko rozpuszczalną. - To mi zrób! - dodałam i na chwilę zamknęłam oczy rozmyślając nad tym wszystkim. Czy gdybym ja miała możliwość zostania władcą, wybrałabym tą opcję? Pierwsza myśl jest oczywista, że bez wahania. Ale... ludzie są ciekawsi. Tutaj więcej się dzieje, a ponieważ od małego tutaj żyłam, przywiązałam się do tych naiwnych i głupiutkich Pionków. Pamiętam, że przez jakiś czas próbowałam żyć wśród swoich - nie wyszło. Co ciekawsze, kiedy jego rodzice kazali mu robić coś, czego nie chciał, moi zostawili mnie bez słowa.
Po chwili do mojego nosa doszedł słodki zapach kawy. Ześlizgnęłam się z łóżka na ziemię i wstając poszłam do kuchni. Stanęłam przed dwoma kubkami wdychając ich cudny aromat. Kiedy Nathaniel zabrał jedną szklankę, ja wzięłam drugą. - To jak... - wzięłam łyka napoju, a gorąca ciecz rozlała się w moim gardle. Przyjemne uczucie.
- Co jak? - zapytał chłopak siadając przy stole. Ja usiadłam sobie na jego blacie. Rzadko przebywam w domach, a tym bardziej w takich, gdzie mogę być sobą. Zazwyczaj trzeba było utrzymać kulturę, jeśli chciało się mieć z tego niezły ubaw. A tutaj... chyba będę go często odwiedzała.
- Idziemy na miasto? - dokończyłam trzymając kubek w dwóch dłoniach, jakbym chciała się nim ogrzać. - Może po tych tygodniach w końcu się czegoś nauczysz - dodałam z delikatnym uśmiechem. - Bo jak na razie to nawet zwykły człowiek zauważy, że coś z tobą nie gra.
< Nathaniel? Już zapomniałam o czym pisaliśmy >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz